Akty i sceny kukiełkowej rzeczywistości Antosi, czasem soczyście umajone didaskaliami, czasem z dramatu powstałe lub pełne komedii... A bohaterka Antosia każdego dnia gra siebie... Cudowne Dziecko. Bo Cuda się zdarzają...

08 kwietnia 2013

Wiosenne postanowienia

Wiosna przyszła. Aż strach mówić o tym głośno bo jakaś złośliwa w tym roku. Jest nawet obawa, że czas który lubię w niej tak bardzo czyli PRZEDWIOŚNIE z nieśmiałym słońcem, zapachem ziemi i chłodnawym jeszcze wiatrem natychmiast zamieni się w tropiki.
Antka nareszcie załapała rytm 2 drzemek w ciągu dnia. Ta redukcja z 3 do 2 daje nam więcej czasu na spacery i eksplorowanie świata. Tyle rzeczy mamy do zobaczenia, tyle mamy do dotknięta, tyle do posmakowania w tym świecie za szybą. Mnie zaś  nowy porządek pozwala na trochę odpoczynku i samozajęcia, bo Antkowe przysypianki dłuższe.
Ale ten dzienny rytm dłuższych drzemek na nocne szaleństwa jakby zamieniła. Od czasu infekcji w święta na dobre pokochała łóżko rodziców. I zupełnie jakby w jej maleńkim materacu ktoś szpilki powsadzał - Tosienia na baczność wstaje po włożeniu do swego łóżeczka. 
Liczba pobudek wzrosła a ilość nieskutecznych prób odłożenia wraz z nimi. 
Może to niepopularne, ale zdecydowanie marzy mi się powrót do starych reguł, kiedy to bywała sporadycznym gościem łoża małżeńskiego rodziców. W okolicach 9 miesiąca Antki zaczęliśmy zabierać Antosię do siebie... i tak jest do dziś. Czuję, że czas podjąć wyzwanie i na powrót odzyskać przynajmniej łóżko, zawalczyć o jakość spania,  bo na długość nie liczę:) Niechże to będzie nasze rodzicielskie, wiosenne postanowienie. Ciągle jednak okazuje się, że nie jest to dobry czas...
A bo teraz zęby, gorączka, albo my nie w formie. Do weekendu czekamy? A w weekend - jakoś nie  wychodzi.  I tak mamy - pobudkę, za pobudką:(

Antka po wojażach w nocy - niezmiennie rozkoszna, z uśmiechem i gotowa do nowych zabaw. 

 
Zdjęć rodziców po nieprzespanej nocy... nie ujawniamy;)



A skoro wiosna ... pakujemy zimowe, czapy, szaliki, kombinezony i... z nowej pozycji świat oglądamy. Gondolę w wózkiem ostatni  raz do snu zabrałyśmy. Z wiosny cieszymy się obie, szczerze, ogromnie i na nowe wyzwania gotowe czekamym na wzrost temperatur a potem już tylko - czapki z głów!!!















12 komentarzy:

  1. Hi hi, odkąd u nas szczebelki z łóżeczka trzeba było już wyjąć, o spaniu pana B. we "własnym łóżeczku" ani mru mru. Trzymam kciuki za postanowienie odwrócenia Antosiowego ukochania spania rodziców, ja już chyba tylko liczę na wiek pana B, z którym to przybędzie nowa możliwość argumentacji ze zrozumieniem.
    Ależ Antosia ma piękny włóczkowy swetero- płaszczyk i to słońce u Was, siedzenie w lesie! Ach! No pozdrawiamy!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podjęliśmy wyzwanie i delikatnie staramy sie je realizować. Jestem jednaka daleko od wsadzenia dziecka do łóżeczka z wielkim płaczem. Drobnymi kroczkami... Ale od kiedy Tosia zaczeła sama wstawać, robi sie trudniej. Choć mamy juz pierwszy sukces - minioną noc całą przespała w swoim łóżeczku - kilka pobudek na cycusia ale to drobiazg:)

      Usuń
  2. Choc bardzo sobie te drzemki cenilam to cieszylo mnie gdy zrobila sie z nich jedna dluzsza bo rzeczywiscie czasem ciezko bylo sie ruszyc,cos zaplanowac.Oczywiscie kiedy juz mialam plany,nie patrzylam scisle na ten nasz grafik.
    Na spanie narzekac nie moglam ale od czasu do czasu rzeczywiscie pojawia sie taka faza gorszego zasypiania.No i chyba bardzo niepopularne rzeczywiscie takie odkladanie placzacego dziecka...Bralam czasem Lily ale co z tego skoro spania nie bylo.Na naszym lozku odbywaly sie spiewy,skoki.Pozwalalam pol godzinki po czym nie patrzac na protesty wracala do swojego lozka,zwykle z sukcesem.
    Dzis po prostu nie chce z nia spac.Wedruje do nas raz na kilka tyg czy miesiecy kiedy wiem ze naprawde musi;) Sama niewiele pamietam z dziecinstwa, ale to ze mialam kilka nocy w ktorych sie po prostu balam , tak.Niewygodnie strasznie bylo mi z mama i tata, ale bezpieczniej.Robilam to niezwykle rzadko i sama dzis raz na jakis czas przymykam oko.Nie chcialabym natomiast by stalo sie rutyna,bo o to tez bardzo latwo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie i u nas tak się zaczęło - zabawy, harce, przewalanki...a snu nie widać. Jak w grudniu Tosia zasnęła ze mną pierwszy raz w łóżku była przeszczęśliwa... ale ten umiar, proporcja zniknęła. Zobaczymy jak nam pójdzie....A rozłąki gdy Tosia przeniesiemy do Jej pokoju to juz zupełnie nie widzę...

      Usuń
  3. Ale z Antosi śliczna modelka:)


    emi-style.blogspot.com blog którego głównym tematem jest moda dziecięca:)zapraszam,co prawda dopiero zaczynamy ale mam nadzieje,że powoli jakoś się rozkecimy:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. No powiem Ci, że dość mocne to Wasze postanowienie. =). Ale trzymam kciuki. Pokażcie mi drogę, bo przede mną podobne ale jeszcze bardziej hardcorowe. Nie tylko przeprowadzka Małego K. z naszego łoża [co prawda jest tam typem na gościnnych występach], ale przede wszystkim przeprowadzka do swojego pokoiku. Ale kiedy ? Nie wiem. Obawiam się, że nieprędko. Bo i remont przed nami. I 'gości' trzeba się pozbyć. A z czasem wcale nie będzie łatwiej.. =l.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy pierwszy sukces...noc bez Antki w naszym łóżku. Ale to sie okaże jak będzie dalej. O samodzielnym usypianiu na razie nie mysle... ale to juz po moje stronie. Od początku nie umiałam sobie odmowic kołysania Antki an rękach. Po prostu to lubię, mimo, że Ona do niedawna potrafiła zasypiać sama - "zepsułam Ją":)

      Usuń
  5. Od początku nie byłam zwolennikiem spania z dzieckiem, ale też i moje dziecko od początku takiej potrzeby nie miało więc to ułatwiało sprawę. Wszystko zaczęło się kiedy poszła do żłobka i pierwszy raz dopadła Ją infekcja. Od tamtej pory coraz częściej zaczęła gościć w naszym łóżku a do swojego trafiała dopiero jak zasnęła. Coraz częściej też w nocy zdarzały się pobudki i lądowanie u nas. Ale to niczego nie przesądza. Od dłuższego czasu zasypia sama w swoim łóżeczku więc myślę sobie, że wszystko ma swój czas po prostu. I wiem też, że dużo od naszej woli zależy a te małe czorciątka pod wieloma względami są w stanie dostosować się do naszych postanowień.
    Dziś jestem szczęśliwa, że zasypia sama, że raz na jakiś czas przesypia całe noce, ale nie protestuję kiedy o 3:00 nad ranem zapragnie naszej obecności, bo kiedy jak nie teraz właśnie (?)! Zdecydowanie wolałabym aby te przespane noce zdarzały się częściej a tylko raz na jakiś czas potrzebowała w nocy właśnie nas, ale kiedy tylko dopada mnie to potworne zmęczenie myślę tylko o tym, że kiedyś będę za tym strasznie tęsknić.
    Mam nadzieję, że dotrzecie się na tym etapie i znajdziecie rozwiązanie choć w połowie Was satysfakcjonujące =) Czasem potrzeba tylko czasu . . .
    Pozdrawiam =)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też raczej jestem zwolennikiem "swojego czasu" - wszystkie kłopoty rozwiązywał właśnie czas. Tym razem postanowiliśmy jednak popracować nad Antosią i temu czasowi pomóc. Na razie nie walczę z nocnym jedzeniem bo Tosia powinna ważyć więcej i myślę sobie, że w Jej przypadku każdy kęs, łyk mleka się liczy.

      Usuń
  6. Ależ Ona jest rozkoszna, a zdjęcia cudne:)) U nas też pobudki w nocy częste:/ Maja zdecydowanie do śpiochów nie należy, jedno szczęście, że póki co nie protestuje jak ją do jej łóżeczka odkładamy, ale lepiej szybko odpukam w niemalowane bo te dziewczynki maleńkie strasznie zmienne są;p

    OdpowiedzUsuń