Akty i sceny kukiełkowej rzeczywistości Antosi, czasem soczyście umajone didaskaliami, czasem z dramatu powstałe lub pełne komedii... A bohaterka Antosia każdego dnia gra siebie... Cudowne Dziecko. Bo Cuda się zdarzają...

27 grudnia 2012

(Pra) Babcia Hania i (Pra) Dziadek Antoś




Lubię takie dni jak dziś. Lodówka pełna i porządek w domu. Znaczy to tyle, że moim obowiązkiem jest relaks. A przyjemnością Antosia i książka. 
Jest lekko leniwie i sennie. Nasze pierwsze Święta Bożego Narodzenia z Kukiełeczką, za nami. 
Nie było biało, nie było śnieżnie ale było pięknie. Było szumnie, gwarno, gościnnie, wesoło i tradycyjnie...
W naszej rodzinie tradycja rzecz święta;) Nie ginie, dzięki Dziadkom. To Oni swoim ciepłem i mądrością trzymają nas blisko. Od lat, dla nich i dzięki nim, robimy zjazdy rodzinne letnią porą, które gromadzą blisko 100 osób z całej Polski. Jest w tych spotkaniach coś niezwykłego - takie ogrodowe przyjęcie, czasem w kaloszach i deszczu ale zawsze na wesoło, hucznie, głośno, tanecznie i do rana. Integracja 4 pokoleń - piękna sprawa.

Już wiecie po kim Antosia ma imię i kolor oczu

Rodzice wychowali nas w duchu dużego szacunku ale i niezwykle bliskiej więzi do Dziadków. A może sami się tak wychowaliśmy, bo i Babcia i Dziadek to po prostu wspaniali ludzie. 
55 lat małżeństwa wciąż nastraja ich do drobnych czułości i łapania za ręce. Słynne są też ich kłótnie - a to, że Babcia za długo przez telefon rozmawia a  Dziadek za głośno ogląda telewizor. Jest w tym jednak tyle troski, że chce się na nich patrzeć.
fot. E. Pilch
Dziadek Antoś ma w sobie coś z aktora. Sypie zwrotkami wierszy, piosenek, rymowanek z dzieciństwa z niezwykłą dokładnością. Święta, to doskonała okazja aby kolejne i kolejne, i kolejne z nich opowiedzieć. 
Jako dzieci, graliśmy z moimi braćmi i kuzynami  jasełka wg scenariusza Dziadka właśnie. Z tekstami oryginalnie pisanymi i granymi jeszcze przed wojną w okolicach Przemyśla, Rzeszowa.  Piękne, dowcipne scenki grał też Dziadek w przed wojną ze swoimi kolegami. Mnie w tych Jasełkach przypadła rola Stacha;)....
.......
Stachu: Ludzie, ludzie - dziw na niebie, ni to niebo się kołyszę, ni to gwiazdy się kolebią
Jaśko: Tyś to Stachu, ciągle w strachu, pewnie Ci się przewidziało...
Stachu: Ale nuże, łypnij okiem, tam na niebie, na wysokiem,
 ........
Oczywiście najzabawniejszy był Żyd... i diabeł w roli mojego młodszego brata z czarną pończochą na głowie. 

Przez lata, w każdy, świąteczny wieczór, odwiedzaliśmy ludzi w naszej wsi i kolędowaliśmy. Zbieraliśmy wtedy zawrotne sumy, bo ludzie z przyjemnością słuchali pięknych pastorałek i mieli troszkę dość dziesiątego wykonania " Wśród nocnej ciszy"...
I teraz, Dziadek Antoś przychodząc do nas na wigilijną kolację, zaczyna od Winszowania... wzrusza mnie to zawsze. Robi to z pasją, perfekcyjnie przywołując kolejne wersy. I płynie w tym,  jakby znowu miał 9 lat...
Drżenie rąk nie pozwala spisać wszystkiego na papier a dyktowania Dziadek  nie lubi - umyka wtedy z pamięci, trochę się jakby przy tym krępuje.
Od kilku lat wigilijna kolacja odbywa się już tylko w domu moich Rodziców - jest dużo miejsca i cała rodzina przybywa do nas. Dziadkowie również. Od tej chwili trudniej już o śpiewanie pastorałek bo są też "nowi" w naszej familii (mężowie i żony) - którzy trochę gubią się w tym, nawet z kantyczką w ręku.

 Pamiętam, że jako mała dziewczynka słuchałam z przejęciem gdy Dziadek mówił, że w Wigilię nie można wypuścić raz wziętej łyżki z ręki i nawet rybę jadłam łyżką po barszczu. Zmiana sztućców miała przynosić nieszczęście. Po kolacji wychodziłam na dwór nasłuchując - skąd dobiega szczekanie psa - to z kolei wyznaczało kierunek z którego kawaler przyjdzie:) 
Wszystkie wnuki nabierały się na te historie i opowiastki Dziadka, do dziś wspominamy je z ogromnym sentymentem. Ma w sobie jakąś niebywałą zdolność zjednywania sobie dzieciaków.
 Gdy odwiedzam moich Dziadków - Antosia jest w doskonałym nastroju. Któż inny potrafi tak cmokać, gwizdać, naśladować głosy ptaków i żab? Pradziadek Antki podaje jej laską piłeczkę, która ucieka z małych rączek po podłodze, ja z Babcią mamy chwile na pogaduchy.


Moi Dziadkowie to kochani i mądrzy życiowo ludzie. Chciałabym mieć Babci dystans do siebie, świata i naszych zwariowanych żartów, gdy przekroczę 80tkę. Chciałabym ich pamięć i sprawność intelektualną. Chciałabym też być kiedyś prababcią jak Oni - gościć dzieci, wnuki, prawnuki. Aby przychodziły do mnie z niekłamana przyjemnością, piły ze mną herbatę i rozmawiały. Nie tylko w okolicy otrzymywania przeze mnie emerytury z nadzieją na "pięć dych" 
Chciałabym jednak trochę więcej zdrowia i mniej zmartwień, no i wyższą emeryturę.
Jak myślę o Świętach z przeszłości - widzę je właśnie u Dziadków, wesołe i śpiewne. Boję się jednak, że te nasze rodzinne tradycje kiedyś bez Dziadków - zbledną.
A co z nich zostanie? Z pewnością tworzymy też nowe zwyczaje. Czy tak samo piękne? Zobaczymy
A jakie Święta zapamięta Antosia? Mam nadzieje, że tak samo szczęśliwe jak moje.
Już my się o to postaramy:)

Miało być o świętach a wyszło o Dziadkach. Hmmm. I dobrze, bo bardzo się cieszę, że Ich mam. Mam nadzieję, że Antka ze swoimi Dziadkami będzie miała podobnie.  


2 komentarze:

  1. Ale macie pieknie Emilka.Zazdroszcze takich dziadkow!Ja juz nie mam zadnych i nawet nie pamietam zbyt dobrze tych co mialam:(
    Tak sie ciesze ze piszesz tego bloga dla Tosi.Niby cie znam,ale ile o tobie jeszcze nie woedzialam.Tak ladnie piszesz.Czytam i zagladam zawsze,ale czesto nie udaje mi sie (bo np.znowu gdzies pedze) zostawic po sobie sladu.Zreszta czesto po prostu nie wiem co napisac,bo w porownaniu z twoim tekstem wyszloby banalnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdą jest, że Ci moi Dziadkowie to ogromny skarb. Jasne, że czasem bywa męczące gdy Babcia zadaje zbyt dużo pytań. Ale ostatnio wzruszyła mnie... powiedziała, tak: ... Szkoda, że ja już taka stara jestem. Dobrze, żebyś wróciła do pracy ale ja chyba nie dam rady zajmować się Antosią bo mi ręcę bardzo cierpną;) - z pełną powagą ..- jakbym w ogóle rozważała zostawienie dziecka 82 letniej Babci.
      Ja mam podobnie - czytam Was - i z wielką przyjemnością oglądam.
      Nie zgodzę się jednak, że to co chciałabyś napisać mogłoby wyjść banalnie - przecież ja tu naszą codzienność opisuje, moje przemyślenia - czasem nastroje a nie literaturę. Prawdą jest, że czasem jest trudno, patetycznie albo smutno - ale piszę o tym bo już potrafię o tym mówić, potrzebuję tego. Poza tym banały i oczywistości są czasem najszczersze - więc doceniam je. I za nie dziękuję.

      Usuń