Lubię takie dni jak dziś. Lodówka pełna i porządek w domu. Znaczy to tyle, że moim obowiązkiem jest relaks. A przyjemnością Antosia i książka.
Jest lekko leniwie i sennie. Nasze pierwsze Święta Bożego Narodzenia z Kukiełeczką, za nami.
Nie było biało, nie było śnieżnie ale było pięknie. Było szumnie, gwarno, gościnnie, wesoło i tradycyjnie...
W naszej rodzinie tradycja rzecz święta;) Nie ginie, dzięki Dziadkom. To Oni swoim ciepłem i mądrością trzymają nas blisko. Od lat, dla nich i dzięki nim, robimy zjazdy rodzinne letnią porą, które gromadzą blisko 100 osób z całej Polski. Jest w tych spotkaniach coś niezwykłego - takie ogrodowe przyjęcie, czasem w kaloszach i deszczu ale zawsze na wesoło, hucznie, głośno, tanecznie i do rana. Integracja 4 pokoleń - piękna sprawa.
Już wiecie po kim Antosia ma imię i kolor oczu |
Rodzice wychowali nas w duchu dużego szacunku ale i niezwykle bliskiej więzi do Dziadków. A może sami się tak wychowaliśmy, bo i Babcia i Dziadek to po prostu wspaniali ludzie.
55 lat małżeństwa wciąż nastraja ich do drobnych czułości i łapania za ręce. Słynne są też ich kłótnie - a to, że Babcia za długo przez telefon rozmawia a Dziadek za głośno ogląda telewizor. Jest w tym jednak tyle troski, że chce się na nich patrzeć.
Dziadek Antoś ma w sobie coś z aktora. Sypie zwrotkami wierszy, piosenek, rymowanek z dzieciństwa z niezwykłą dokładnością. Święta, to doskonała okazja aby kolejne i kolejne, i kolejne z nich opowiedzieć.
Jako dzieci, graliśmy z moimi braćmi i kuzynami jasełka wg scenariusza Dziadka właśnie. Z tekstami oryginalnie pisanymi i granymi jeszcze przed wojną w okolicach Przemyśla, Rzeszowa. Piękne, dowcipne scenki grał też Dziadek w przed wojną ze swoimi kolegami. Mnie w tych Jasełkach przypadła rola Stacha;)....
.......
Stachu: Ludzie, ludzie - dziw na niebie, ni to niebo się kołyszę, ni to gwiazdy się kolebią
Jaśko: Tyś to Stachu, ciągle w strachu, pewnie Ci się przewidziało...
Stachu: Ale nuże, łypnij okiem, tam na niebie, na wysokiem,
........
Oczywiście najzabawniejszy był Żyd... i diabeł w roli mojego młodszego brata z czarną pończochą na głowie.
Przez lata, w każdy, świąteczny wieczór, odwiedzaliśmy ludzi w naszej wsi i kolędowaliśmy. Zbieraliśmy wtedy zawrotne sumy, bo ludzie z przyjemnością słuchali pięknych pastorałek i mieli troszkę dość dziesiątego wykonania " Wśród nocnej ciszy"...
I teraz, Dziadek Antoś przychodząc do nas na wigilijną kolację, zaczyna od Winszowania... wzrusza mnie to zawsze. Robi to z pasją, perfekcyjnie przywołując kolejne wersy. I płynie w tym, jakby znowu miał 9 lat...
Drżenie rąk nie pozwala spisać wszystkiego na papier a dyktowania Dziadek nie lubi - umyka wtedy z pamięci, trochę się jakby przy tym krępuje.
Od kilku lat wigilijna kolacja odbywa się już tylko w domu moich Rodziców - jest dużo miejsca i cała rodzina przybywa do nas. Dziadkowie również. Od tej chwili trudniej już o śpiewanie pastorałek bo są też "nowi" w naszej familii (mężowie i żony) - którzy trochę gubią się w tym, nawet z kantyczką w ręku.
Pamiętam, że jako mała dziewczynka słuchałam z przejęciem gdy Dziadek mówił, że w Wigilię nie można wypuścić raz wziętej łyżki z ręki i nawet rybę jadłam łyżką po barszczu. Zmiana sztućców miała przynosić nieszczęście. Po kolacji wychodziłam na dwór nasłuchując - skąd dobiega szczekanie psa - to z kolei wyznaczało kierunek z którego kawaler przyjdzie:)
Wszystkie wnuki nabierały się na te historie i opowiastki Dziadka, do dziś wspominamy je z ogromnym sentymentem. Ma w sobie jakąś niebywałą zdolność zjednywania sobie dzieciaków.
Gdy odwiedzam moich Dziadków - Antosia jest w doskonałym nastroju. Któż inny potrafi tak cmokać, gwizdać, naśladować głosy ptaków i żab? Pradziadek Antki podaje jej laską piłeczkę, która ucieka z małych rączek po podłodze, ja z Babcią mamy chwile na pogaduchy.
Moi Dziadkowie to kochani i mądrzy życiowo ludzie. Chciałabym mieć Babci dystans do siebie, świata i naszych zwariowanych żartów, gdy przekroczę 80tkę. Chciałabym ich pamięć i sprawność intelektualną. Chciałabym też być kiedyś prababcią jak Oni - gościć dzieci, wnuki, prawnuki. Aby przychodziły do mnie z niekłamana przyjemnością, piły ze mną herbatę i rozmawiały. Nie tylko w okolicy otrzymywania przeze mnie emerytury z nadzieją na "pięć dych"
Chciałabym jednak trochę więcej zdrowia i mniej zmartwień, no i wyższą emeryturę.
Jak myślę o Świętach z przeszłości - widzę je właśnie u Dziadków, wesołe i śpiewne. Boję się jednak, że te nasze rodzinne tradycje kiedyś bez Dziadków - zbledną.
A co z nich zostanie? Z pewnością tworzymy też nowe zwyczaje. Czy tak samo piękne? Zobaczymy
A jakie Święta zapamięta Antosia? Mam nadzieje, że tak samo szczęśliwe jak moje.
Już my się o to postaramy:)
Jak myślę o Świętach z przeszłości - widzę je właśnie u Dziadków, wesołe i śpiewne. Boję się jednak, że te nasze rodzinne tradycje kiedyś bez Dziadków - zbledną.
A co z nich zostanie? Z pewnością tworzymy też nowe zwyczaje. Czy tak samo piękne? Zobaczymy
A jakie Święta zapamięta Antosia? Mam nadzieje, że tak samo szczęśliwe jak moje.
Już my się o to postaramy:)
Miało być o świętach a wyszło o Dziadkach. Hmmm. I dobrze, bo bardzo się cieszę, że Ich mam. Mam nadzieję, że Antka ze swoimi Dziadkami będzie miała podobnie.
Ale macie pieknie Emilka.Zazdroszcze takich dziadkow!Ja juz nie mam zadnych i nawet nie pamietam zbyt dobrze tych co mialam:(
OdpowiedzUsuńTak sie ciesze ze piszesz tego bloga dla Tosi.Niby cie znam,ale ile o tobie jeszcze nie woedzialam.Tak ladnie piszesz.Czytam i zagladam zawsze,ale czesto nie udaje mi sie (bo np.znowu gdzies pedze) zostawic po sobie sladu.Zreszta czesto po prostu nie wiem co napisac,bo w porownaniu z twoim tekstem wyszloby banalnie.
Prawdą jest, że Ci moi Dziadkowie to ogromny skarb. Jasne, że czasem bywa męczące gdy Babcia zadaje zbyt dużo pytań. Ale ostatnio wzruszyła mnie... powiedziała, tak: ... Szkoda, że ja już taka stara jestem. Dobrze, żebyś wróciła do pracy ale ja chyba nie dam rady zajmować się Antosią bo mi ręcę bardzo cierpną;) - z pełną powagą ..- jakbym w ogóle rozważała zostawienie dziecka 82 letniej Babci.
UsuńJa mam podobnie - czytam Was - i z wielką przyjemnością oglądam.
Nie zgodzę się jednak, że to co chciałabyś napisać mogłoby wyjść banalnie - przecież ja tu naszą codzienność opisuje, moje przemyślenia - czasem nastroje a nie literaturę. Prawdą jest, że czasem jest trudno, patetycznie albo smutno - ale piszę o tym bo już potrafię o tym mówić, potrzebuję tego. Poza tym banały i oczywistości są czasem najszczersze - więc doceniam je. I za nie dziękuję.