Akty i sceny kukiełkowej rzeczywistości Antosi, czasem soczyście umajone didaskaliami, czasem z dramatu powstałe lub pełne komedii... A bohaterka Antosia każdego dnia gra siebie... Cudowne Dziecko. Bo Cuda się zdarzają...

19 grudnia 2012

A moja Córeczka...





Ja: Antosiu wołaj Tatusia....
Kukiełeczka: ejo
Ja: Wołaj głośno...T A T U S I U
Kukiełeczka: EJOO
Ja: Wołaj...
Kukiełeczka: EJO, EJO



Poszłyśmy dziś z Antosią do mnie do pracy. Antośka to małe cyganiątko. Wszystkie "ciocie" i "wujkowie" bez przeszkód mogli dźwigać ją do woli... ta zaś, mimo pory snu, była rozbawiona w najlepsze. Nie od dziś wiem, że gdy w kolo dużo się dzieje Antka jest w doskonałym nastroju. 
W moim dziale od kilku tygodni jest nowy pracownik.Czarnoskóry. Zupełnie czarnoskóry:) Poszłam się przywitać, a ten wyciągną ręce i ze szczerym uśmiechem pyta: Mogę? Jasne - mówię i przekazuję Antkę bez namysłu. A sekundę później wpada mi go głowy myśl - że się przestraszy, że będzie krzyk i niezręczna sytuacja. A mała Kukiełka wpada w totalną euforię i atakuje nos, robiąc "PIBIP" i wkłąda ręce do jego ust, próbując łapać śnieżnobiałe zęby. 







W końcu wieczór. Obejrzeliśmy rodzinnie Opowieść Wigilijną. Mój brat tradycję oglądania tego filmu próbuje wcielić w życie poraz drugi . W tym roku i ja zasiadam na kanapie. Antka błogo śpi. 
Po filmie pogaduchy. Dziwnie jakoś znowu mała Kukiełeczka jest tematem numer jeden. Hmmm  jak to się dzieje, że można zachwycać się tak dzieckiem? Rozkoszować na pozór zwykłym "EJO" czy waleniem na oślep w nos - które w dodatku czasami po prostu boli. Nawet obolała, bo pogryziona pierś podczas kamienia przypomina o czymś niezwykłym - mój Dziąślak - ma 2 zęby.
Myślę o niej w kategorii Cudu.
Wyjątkowa jest. I piękna taka. Ma takie śliczne oczka. A jaka silna. A mądra, ho ho - bardzo. Jak ruchliwa, i grzeczna przy tym.... można tak w nieskończoność. I szczerze.




W koło dzieci zrobiło się dużo. Po fazie imprez, faza wesel, potem starań, teraz dzieci. W różnym wieku. Bywa monotematycznie... 

A moja Antosia
A moja Hania
A mój Mikołaj
A mój Oluś

Nawet jakby uciekać od tematu dzieci - okazuje się to, nie możliwe. W końcu całe to nasze życie.
My MATKI jesteśmy stuknięte na punkcie swoich dzieci i dzieci w ogóle. Myślę jednak, że to wyjątkowa piękne i przyjemne szaleństwo. Z pewnością różne są tego fazy.

2 komentarze:

  1. Ale malutka sie zmienia!Emilko ona coraz bardziej zaczyna przypominac ciebie?Czy to mnie tylko sie tak wydaje,czy slyszalas od kogos innego?
    Masz szczescie ze jest taka spokojna i towarzyska!
    Wszystko,szczegolnie to pierwsze,jest genialne w wykonaniu naszych wlasnych dzieci.Pamietam euforie z powodu jakiegos tam slowa.Przezywalismy je jadac samochodem (ja i maz) jakby udalo jej sie osiagnac bog wie co.Dla kogos te pierwsze slowa,kroki to nic wielkiego,wszak kazdy je kiedys wypowiada,stawia ale obserwujac je u wlasnego dziecka,radosc nie do opisania.
    No i dobrze,ze tak obrodzilo w dzieci.Wtedy takie rozmowy nie draznia.Tak jak mowisz,to teraz nasze zycie,doswiadczenia wiec nienaturalne byloby je pomijac.
    P.s.fajna tradycja

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, ostatnio słyszałam, że usteczka i buźka od nosa w dół jest moja:)
    My też mamy taką euforię i mimo, że czasem z przymrożeniem oka opowiadam komuś o tych naszych pierwszych "razach" - uwielbiam je.. .
    A tradycja z grzanym winem, pomarańczami i dobrym filmem o tematyce "christmas" - od kilku lat to Opowieść Wigilijna. Polecam

    OdpowiedzUsuń