Akty i sceny kukiełkowej rzeczywistości Antosi, czasem soczyście umajone didaskaliami, czasem z dramatu powstałe lub pełne komedii... A bohaterka Antosia każdego dnia gra siebie... Cudowne Dziecko. Bo Cuda się zdarzają...

06 grudnia 2012

Mikołajkowo

Odkryłam sekret... Mama wieczorową porą robiła skrzydła, piękne, ogromne z białej bibuły. I wielką czapkę dla Świętego Mikołajowa - taką najprawdziwszą. Od dłuższego już czasu  podejrzewałam, że ten Mikołaj to kit... ale trochę odważna to teza, zwłaszcza, że dowody na jego istnienie były...
Kiedy nakryłam Mamę... zdemaskowałam ostatecznie Świętego. Wtedy opowiedziała mi, jak jest na prawdę. Szykowała akcesoria dla Wandy M., która od lat grała doskonale rolę Mikołaja na świetlicy wiejskiej. Spełniała marzenia wszystkich okolicznych dzieci, moje również. 
Pamietam jak drżącym krokiem szłam wywoływana.
Pamiętam wózek dla lalek. Piękny po prostu,  w szkocką kratę i taki prawdziwy tylko mniejszy. Pamiętam też lalkę szmaciankę, którą jak się okazało po latach Mama szyła sama - bo w sklepach trudno było dostać cokolwiek. 
Skoro poznałam ten sekret - śmiało mogłam zostać przyboczną Mikołaja. I zostałam. Obie z Monią w wymarzanych białych sukienkach prowadziłyśmy Świętego na wielka salę. Co prawda stres sprawił, że miałyśmy potężną głupawkę i długo uczona piosenka ... nie wyszła

Idzie Dobry, Święty z długą białą brodą 
A dwaj Aniołowie pod ręce Go wiodą,
Niosą ciężkie koszę w nich pyszne ciasteczka
Jabłka i cukierki i obwarzaneczka
...
...





Ale mimo druzgocącej prawdy, był to dla mnie najpiękniejszy Mikołaj, czułam się ważna przy boku Wandy M., taka wtajemniczona...

Dziś grzeczną Antkę odwiedził Mikołaj. Była w zupełnej euforii - co prawda głównie z powodu Filipka, który latał jak wolny elektron oczekując Mikołaja. Ale i prezenty wprawiły ją w zachwyt. 

Prawdziwy Mikołaj:)


Dziś Mikołaj właściwie może przyjść osobiście do każdego z dzieci. Strój kupiony w markecie za 15 zł nie wymaga już tygodnia przygotowań. O prezenty łatwiej, choć wciąż najpiękniejsze te hand made. Ale mniej już tych jednoczących lokalnych inicjatyw. W każdym domu w okolicy "był Mikołaj"   Nie wiem tylko czy sam Mikołaj nadal wywołuje tak ogromne emocje - czy ma tę magie, która mimo wszytko kradną reklama i wszechobecne widok czerwonego stroju już od kilku tygodni. Jak kiedyś i teraz dzieci dostają prezenty - inna sprawa czy doceniane i zapamiętane jak te kiedyś... to inna sprawa. 
Z pewnością przyniósł i tym razem milionom dzieci ogromną radość. 
Pierwszy raz przyniósł ją też mojej Kukiełeczce.
Ale i ja dziś znów poczułam dreszczyk, podobny do tego sprzed lat...  choć to głównie zasługa istnienia Kukiełeczki.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz