Ważne aby Kukiełeczka dziś nie robiła niespodzianek. Aby ranek zaczął się jak zawsze, chwile po siódmej. Do 9.00 zabawy piżamowe, szaleństwa w łóżku rodziców i ochocze pokrzykiwania w łóżeczku gdy mama ogarnia rzeczywistość w koło.
Zdejmij piżamkę, plizzzzz |
O, teraz jest super! |
Jak mogłaś mnie znów ubrać? |
Drzemka zaraz po tym, pozwala mi spakować Antkę na cały wyjazdowy dzień, wtargać wózek do auta i znaleźć chwile na ogromny kubek teiny. Bez herbaty ani rusz - taka rodzinna obsesja.
Pobudka! Najczęściej zdecydowanie za szybko! Dziwne, że Antosia zazwyczaj gdy mogłaby dać mi więcej czasu jakoś dziwnie wybiera wersję - minimum snu.
Dziś to już nie problem, ogarniam temat nawet z Cudem na rękach. Zabiera mi to w dodatku znacznie mniej czasu.
Początki były dość stresujące... szczególnie gdy ściągałam jeszcze pokarm. Pamiętam taki poranek. Cyc pełny, aż kapie. Rehabilitacja we Wrocławiu - jakaś godzina drogi, obudziłyśmy się na styk. Składam laktator - szybko ściągamy pokarm, tankujemy buteleczki i w drogę.... Nic z tego, nie ma prądu. W całej okolicy nie ma prądu. Nie mam ręcznego laktatora. Na szczęście mam zapasy mrożonego mleka. Odpada ściąganie pokarmu w gabinecie rehabilitanta, to wielka dojarka - na dwie piersi! Uratowała nam życie kuzynka, w drodze powrotnej użyczyła nam gniazdka z prądem. Uffff jaka ulga. Myślałam wtedy, że pęknę. Byłam wściekła tego ranka jak osa.... Dziś się z tego śmieje.
Gotowe do drogi robimy sobie babski dzień w mieście. Pogoda cudna. Spacer po Rynku, kawa w słońcu i mały szoping.
Na finał niestety, sedno tego dnia. Rehabilitacja. Nie jest przyjemnie, choć obie zaciskamy zęby i znosimy ćwiczenia w pozycji na boku. Antka płacze, ja razem z nią. Po ćwiczeniach Kukiełka zmyka oczka już w tracie ubierania - jest wykończona. Moja dzielna Wojowniczka. W aucie sen. Kojący relaks, często na rękach mamy gdy fotelik uwiera w pupcię;)
Po regeneracji jest jeszcze chwila na szaleństwa ... te uwielbiamy najbardziej
I tak w każdą środę od 6 miesięcy. Dla mnie to dzień, który smakuje inaczej więc LUBIĘ TO!
Zdjęcia jesienne... ale dzień był śliczny więc wybrałam je na przekór zimie :)
Emilka przeczytalam juz wszystko, ale wroce do poszczegolnych postow jeszcze raz. Wybaczam, ze nie wczesniej nie uswiadomilas i bede zagladala juz regularnie, dzieki czemu, jak was odwiedze, nic juz nie bedzie tajemnica i moze w koncu nagadamy sie do syta? Pieknie piszesz dla tej swojej laleczki i musze przyznac , ze pare razy scisnelo mnie za gardlo...Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCieszę się i zapraszam z rewizytą blogową:) A kiedy przyjedziesz na te pogaduszki live?
OdpowiedzUsuńA ściska za gardło bo były chwile, że oddychać nie mogłam i pewnie stąd wychodzi to gdzieś w moich słowach. Cieszę się, że trafiłaś do nas:)
Tez sie ciesze:)Bede miala Tosie na oku;)
UsuńA na zywo to pewnie gdzies wiosna...Biegac juz byc moze bedzie:)