Jakoś nie dorastam do radości ze Świąt. Bynajmniej nie pogoda odbiera mi uśmiech. Wspomnienia mi go zabierają. Wielki Czwartek. Wielki ból. Wielka tęsknota.
Zamiast klocków drewnianych, pierwszego wózeczka dla lal... kolorowy wiatraczek na wietrze, biały wianek i lampion, i śpiące figurki Aniołków. Tamtego czwartku wielkanocnego nie zapomnę nigdy.
Gdy wrzask aparatów jakby prosił dla Niej o ratunek. Gdy tylko w kółko "Święta Mario - przecież też jesteś Matką"..., Gdy pytali czy chcemy ochrzcić, i że to koniec. Jak chciałam ją odprowadzić, by się nie bała. Pamiętam wszytko jakby mi kto, to na brzuchu wypalił i blizna została widoczna na zawsze.
Choć to ruchome święta i do Jej I urodzin 2 dni jeszcze, dziś klęcząc tam, u Jej stópek, myślałam, że ten dzień również jest rocznicowy bo odeszła w Wielki Czwartek. Nie po to by drążyć, nie po to by dręczyć czy gloryfikować.. zwyczajnie z tęsknoty te dni wyliczam.
I choć staram się wierzyć, że skoro jest najmniejszym Aniołkiem w całym tym wielkim niebie, to Ktoś tam się Nią opiekuje. Chcę wierzyć, że jest w najlepszych rękach, że z rana kaszką Ktoś nakarmi, bo maminy cycuś daleko, po pleckach podrapie, i hopsa-hopsa zrobi. I do snu poczyta, i rymowanek nauczy. A może nie trzeba? Może lepiej radzi sobie niż my tutaj, albo niż gdyby z nami była.
Nie pojmuje mój mały rozum tego Nieba całego, które tak tycie dzieci zabiera, Nie umiem przytulić do siebie nawet myśli o tym, że tam jest Jej lepiej. Zagryzam więc zęby i czekam znowu na spokojniejszy oddech.
Jest w najlepszych ramionach, choć tak cholernie trudno uwierzyć, bo nie są to Twoje najlepsze ramiona..
OdpowiedzUsuńWierzę, że ten tak wyczekiwany przez Ciebie spokojniejszy oddech kiedyś nadejdzie.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCzytam i płaczę,płaczę i czytaj dalej a łzy zamazują kolejne słowa..
OdpowiedzUsuńNie tak to powinno wyglądać wszyscy to wiemy :(
Ściskam Cię mocno choć tylko wirtualnie i wierzę że kiedyś znów będziecie Wszyscy razem gdy nadejdzie na to odpowiednia pora
Dużo sił wyobrażam sobie jak ciężkie są takie rocznice
Pisałam już dwa razy i kasowałam, co bym chciała napisać, wszystko jest nie tak, jest ciężko, czas wymowny Wielkanoc..., sama płaczę, wiem że kiedyś też przeżyję swoje dziecko nie tak powinno być, nie tak!
OdpowiedzUsuńNie ma słów, które ukoją ból i żal matki po stracie dziecka...
OdpowiedzUsuńRozumiem i tulę z całego serducha...
Tamtego wieczoru i tamtej nocy byliśmy z Wami, Emilko... Płakaliśmy razem z E. niemal noc całą, sen nie przychodził, niepokój i żal brały górę. A emocje tym mocniejsze, że w moim brzuchu Twoja imienniczka była i na tamten czas też baliśmy się o jej zdrowie... Ale w tej całej traumie może warto spojrzeć na to tak, że być może to, że to był Wielki Czwartek, to nie przypadkiem... Może ktoś tam na górze chciał wynagrodzić Wam stratę nadzieją i obietnicą Zmartwychwstania? Wiem, że to skąpe pocieszenie, bo ból jest tu i teraz...Ale życzymy Wam, żebyście za jakiś czas potrafili cieszyć się tymi szczególnymi świętami razem z Tosią. Sąsiedzi.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie wzruszają Twoje słowa i to jak piszesz o Waszym Aniołku. Takie rzeczy nigdy nie powinny miec miejsca, żaden rodzic nie powinien nigdy żegnać swojego dziecka. Tule mocno wirtualnie
OdpowiedzUsuńNie wiem.. nie wiem gdzie w takich chwilach jest Bóg i czy w ogóle jest. Zastanawiam się jak wtedy wygląda. Ten przecież wielki i miłosierny. Taki z tym co i 'ą' i 'ę'. Co wszystko wiedzą i robią najlepiej. Nie wiem co to za Bóg. Nie rozumiem jego planów pełnych wojen i niepotrzebnych rozłąk mam i dzieci. Nie pojmuje całej tej jego marnej wielkości. Tych wszystkich chorób. Nowotworów. Ciąż niedonoszonych. Wszelkich głodów i kataklizmów. Nie rozumiem.
OdpowiedzUsuńNie chcę nawet zrozumieć. Nawet się nie staram. Nie takiego Boga chcę. Nie do takiego się modlę osobiście. =(.