Jeśli prawdą jest, że dzieci rosną podczas snu, to powinnam się cieszyć. Antka wciąż potrzebuje trzech drzemek. Pierwsza zupełnie poranna bo o 9.00 - kolejna w samo południe. No i choćby półgodziny poobiedniej drzemki. Jeśli uda się bez tej ostatniej - Antka z trudem dźwiga popołudniowe zabawy. Inaczej gdy jest Filip - kuzyn i najwspanialszy obiekt zainteresowań mojej Córeczki.
Fi wyskakuje z zza kanapy i biega jak wolny elektron wokół stołu. A Tośka - śmieje się tak głośno i podskakuje cała na moich rękach. I może tak w nieskończoność. Do czasu gdy ten prześmieszny kuzyn zechce grać dla Antki teatr skoków, chowanek i min nie z tej ziemi Kukiełeczka chichra. Świata poza nim nie widzi. Zapomina o zmęczeniu.
Albo rzuca się na kolana i udaje dinozaura - Tosia ma być małym wyklutym Dinusiem - i jest! Mój kręgosłup się buntuje, ganiam w półzgięciu trzymając Antkę na plecach kuzyna. A ta aż się zanosi...
Tylko mnie ręce więdną. A Tata nagrywa.
Albo rzuca się na kolana i udaje dinozaura - Tosia ma być małym wyklutym Dinusiem - i jest! Mój kręgosłup się buntuje, ganiam w półzgięciu trzymając Antkę na plecach kuzyna. A ta aż się zanosi...
Tylko mnie ręce więdną. A Tata nagrywa.
I Fi odpuszcza - woli zabawy dla dorosłych, śrubokręty, traktory, półośki, gwinty. Zabiera wszytko w zasięgu rąk Antki - z niekwestionowaną mądrością starszaka informuje, że to nie jest dla Niej bo "psecies ona ślini". Ślinienie i gryzienie rąk, zabawek jest dla Niego w najwyższym stopniu obrzydliwe.
Gdy wróciłyśmy z Antosią do domu ze szpitala, Fi okazywał swoją miłość ogromnym zainteresowaniem i najwyższą delikatnością. To Fi pierwszy zaczął mówić nazywać Kukiełeczką "Tosienia" Wyznał jej miłość setki razy i ciągle tylko wymyślał porównania do jej piękna;) Zabawne i rozczulające. Dziś tej miłości już mniej. Bywa złość i zazdrość. Od czasu gdy Antośka wytargała go za włosy z taką siłą, że niemal skalp fruwał - kuzyn jest umiarkowanie ostrożny w kontaktach. I cacy - nie da sobie zrobić, absolutnie. Czasem stroi groźne miny, podnosi zabawki na metr dwadzieścia i z dumą pokrzykuje - niedosięgnies, niedosięgnies bo jesteś mała i nawet chodzić jesce nie umies"
Antosia w potoku swoich niemowlęcych gugań cała rozbawiona, Filip przy niej, i mówi: Tosieniu jesteś piękna jak słońce i całuje ją w główkę. Gdy wychodzę z pokoju slyszę:
Antosiu powiedz: B R R R R A T
No powiedz, to jest łatwe słowo.
Bo ja jestem takim Twoim bratem trochę.
Wchodzę i widzę jak całuje ją w rączkę. I mówi: Mój żółty, puchaty kurczaczku - ja Cie zawsze obronie. Bo ja mam wielką moc....
Ciociu cieszę się, że Tosienia żyję. A żeby jej nie było nigdy smutno zrobię jej Polę ze skarpety, z oczami z guzików. Będzie udawać siostrę.
Nie wiem skąd w czterolatku takie myśli. Nie widział Poleczki nigdy, nie ma też rodzeństwa. Co więcej nie chce go:) Nie mówimy też przy nim o Poleczce... a on ciągle wraca do niej myślami. Bywa, że pociesza mnie i zapewnia, że Tosia nie "umarnie"
Zapowiada się, że Antosia będzie miała w Filipku starszego brata. Oczywiście, jak to z rodzeństwem bywa - raz jest miłość, raz wojna. Mam nadzieje, że jak ja z moimi braćmi, kiedyś będą mieli w sobie największe oparcie i przyjaźń. Teraz Fi jest dla Antosi frajdą, czasem trudno zdążyć za nim wzrokiem ale Tosinkowa radość, gdy kuzyn jest pobliżu, zawsze osiąga apogeum.
No i potrzeba dziecięcego towarzystwa, która u Tosi jest na prawdę ogromna daje się zaspokoić codziennymi zabawami czy choćby patrzeniem na Niego.
Niestety zrobienie im zdjęcia w duecie graniczy z cudem... on nie jest z tych pozujących, poza tym oboje w ciągłym ruchu.
Nie wiem skąd w czterolatku takie myśli. Nie widział Poleczki nigdy, nie ma też rodzeństwa. Co więcej nie chce go:) Nie mówimy też przy nim o Poleczce... a on ciągle wraca do niej myślami. Bywa, że pociesza mnie i zapewnia, że Tosia nie "umarnie"
Zapowiada się, że Antosia będzie miała w Filipku starszego brata. Oczywiście, jak to z rodzeństwem bywa - raz jest miłość, raz wojna. Mam nadzieje, że jak ja z moimi braćmi, kiedyś będą mieli w sobie największe oparcie i przyjaźń. Teraz Fi jest dla Antosi frajdą, czasem trudno zdążyć za nim wzrokiem ale Tosinkowa radość, gdy kuzyn jest pobliżu, zawsze osiąga apogeum.
No i potrzeba dziecięcego towarzystwa, która u Tosi jest na prawdę ogromna daje się zaspokoić codziennymi zabawami czy choćby patrzeniem na Niego.
Niestety zrobienie im zdjęcia w duecie graniczy z cudem... on nie jest z tych pozujących, poza tym oboje w ciągłym ruchu.
Ze skarpety.. się wzruszyłam..
OdpowiedzUsuńZe skarpety...
UsuńTaki kuzyn to skarb nad skarby:)) Cudowny chłopczyk, pełen ciepła i empatii...
OdpowiedzUsuńMajka też szaleje za dzieciakami ale póki co bez wzajemności bo każde napotkane dziecko chce zaraz przytulać i całować, a robi to z taką pasją, że aż ostatnio synek znajomych schował się przed nią do szuflady;)) Pozdrawiam cieplutko.
Ten kochany kuzyn to tez łobuz, i czasem złością wybuchnie, zazdrością...ale obie sie cieszymy, ze jest, zwłaszcza, że Tosia nie ma rodzeństwa.
UsuńNiesamoity jest!Dobrze ze go macie.Mysle ze beda sobie blizsi niz przecietne kuzynostwo; jak L&L.a to ze jedna druga czasem pacnie...jak w rodzenstwie
OdpowiedzUsuńKiedyś pewnie te drogi się rozejdą w końcu On będzie cenił głównie męskie towarzystwo a Tosia "dziewczyńskie". A L&L to nawet jak siostry są!
Usuń