Akty i sceny kukiełkowej rzeczywistości Antosi, czasem soczyście umajone didaskaliami, czasem z dramatu powstałe lub pełne komedii... A bohaterka Antosia każdego dnia gra siebie... Cudowne Dziecko. Bo Cuda się zdarzają...
Smutna, ale też piękna historia. Ja jestem w 24tc, też od początku nie jest łatwo. Trzymam za Was kciuki, szczególnie że moja córa też ma mieć na imię Antosia:) Słuchałam audycji z łzami wzruszenia...
Ach nie mogłam się powstrzymać od łez...i emocje cały czas mnie trzymają-dlatego piszę do Was tak na świeżo z mokrymi oczami. Mam wrażenie, że dzięki takim historią jak Wasza otwierają się szerzej oczy, widzimy więcej, czujemy więcej... Było prawdziwie, szczerze i wzruszająco-ściskam Was z całych sił. Cieszę się bardzo, że podzieliście się z innymi ludźmi swoją historią i daliście świadectwo ogromnej miłości i wiary. Myślę o Was cały czas...
To było coś.. coś.. coś oczyszczającego - chyba. Choć sama nie wiem. Bo jak to niby nazwać !?
Ten wielki szacunek i podziw jaki teraz przeze mnie płynie w Waszą stronę. Tą radość i jednak smutek. I ten żal. I ten uśmiech. I te łzy. I to ciepło na sercu.
Jesteście wyjątkowi - tak prawdziwie z pełną świadomością. Cholernie cieszę się, że do Was trafiłam. =*
Ta radość poznania jest i z mojej strony. Nie zgadzam się jednak na te słowa podziwu, jestem po prostu Mamą - dla wyczekanych dzieci rodzice robią wszytko, czasem nawet głupie rzeczy. U nas granica była na prawdę cienka... Dziękuję, że wysłuchałaś !
Ojej a to niespodzianka...Madzia i Julek u nas goszczą. U nas, trochę się działo. Witam najcieplej i pozdrawiam gorąco! A jak Ty się tu znalazłaś? Przez Marzenkę trafiłaś?
Przez Trojke, choc zazwyczaj gdy slysze o wczesniakach to wylaczam, jakby temat mnie nie dotyczyl. Gdy padlo 31 tc to tak naprawde zaczelam sluchac, Julka rodzilam w tym samym tygodniu.
A nam się kontakt urwał bo po porodzie jakoś nie miałam siły zameldować się na forum. Gdy Pola odeszła jakoś było mi zbyt trudno. Ale cieszę się, że się "spotykamy". Może się przełamie i podglądnę co u koleżanek:) Buzia dla Julusia!
Piękna, wzruszająca rozmowa! Wyciszająca, stawiająca do pionu. Dziękuję, że zechcieliście się podzielić Waszą historią. I tu, na blogu, i tam - w Trójce. Głębokie ukłony!
Dziękuje Paulina, coś we mnie krzyczało, aby podzielić się tym co się stało, aby dzieciństwo i moje macierzyństwo ilustrować - stąd blog, a radio - jakoś tak się samo znalazło. Pozdrawiam:)i uściski dla Maluchów!
Witam, trafiłam tu przypadkiem, przeczytałam wszystko jednym tchem i poryczałam się oczywiście straszliwie, cudowna z Was para i Antosia taka śliczna... pozdrawiam Was, jestescie niesamowicie silni!!
Czasem wydaje nam się, że po ciężkiej drodze po dziecko nic innego złego stać się nie może - bo przecież tyle już przeszliśmy. Niestety życie i tak pisze czasem scenariusze gorsze od tych, które moglibyśmy przewidzieć...
Zostaję u Was na dłużej :)
Czekająca na swoje szczęście - Asia http://naszkielku.blogspot.com/
Tak, choć nadal buntuje się już nauczyłam się nie dziwić. Trzymam kciuki aby to maluśkie Szczęście przyszło jak najszybciej... I cieszę się, że tu trafiłaś!
Jechałam samochodem na jakiś durny kurs, kiedy usłyszałam w "Trójce" zapowiedź audycji. Nastawiłam sobie w telefonie przypomnienie bo tak bardzo chciałam wysłuchać całości. Oczywiście się nie udało. A dziś przypadkiem do Was trafiłam...i po kilku minutach lektury bloga wyłam jak bóbr. Jestem mamą dwóch chłopców: czterolatka i czteromiesięczniaka. Nie umiem nawet wyrazić jak wielki szacunek i podziw wzbudziłaś we mnie Swoją historią. Jesteś dzielna, wspaniała i odważna. Twoja córka kiedyś będzie z pewnością taka sama, mając taki wzór. Od dziś macie we mnie wiernego fana, nie tylko bloga, ale przede wszystkim Waszej wspólnej drogi: Mamo, Tato i Antosiu!
przez cały mój pobyt w szpitalu - szczególnie pod koniec lekarze i pielęgniarki ze dziwieniem mówi, ze wola walki we mnie ogromna i to pozwoliło dotrzeć do 31 tc. Nie raz jednak klęłam, płakałam i marudziłam, że nie dam rady. Z pomocą jednak z wielu stron częściowo się udało - sama na pewno nie udźwignęłabym tego wszystkiego. Mam nadzieję, że Antośka nie będzie musiał nigdy o nic tak bardzo walczyć. Pięknie dziękuję, za trud odnalezienia nas i tak ciepły komentarz. Zapraszam do nas na stałe i pozdrawiam najcieplej.
Nastawiam radyjo! O ile nie pojedziemy na porodówkę;) ijo ijo!
OdpowiedzUsuńsłuchałam :D
OdpowiedzUsuń:)
UsuńDziękuję za te piękne słowa, które poszły w eter.
OdpowiedzUsuńPlakalam jak bobr... tak od momentu, jak mowilas o magicznym 26 tygodniu. Piekna macie coreczke. Sciskam mocno cala Wasza trojke.
OdpowiedzUsuńDominika
Oj Kochana dziękuje, faktycznie od 26 tc to już był survival...
UsuńSmutna, ale też piękna historia. Ja jestem w 24tc, też od początku nie jest łatwo. Trzymam za Was kciuki, szczególnie że moja córa też ma mieć na imię Antosia:) Słuchałam audycji z łzami wzruszenia...
OdpowiedzUsuńAntosie są wesołe ale potrafią nieźle łobuzować;) Życzę szczęśliwej, pięknej drugiej połówki. I dziękuję!
UsuńI kciuki trzymam!!!!
UsuńAch nie mogłam się powstrzymać od łez...i emocje cały czas mnie trzymają-dlatego piszę do Was tak na świeżo z mokrymi oczami. Mam wrażenie, że dzięki takim historią jak Wasza otwierają się szerzej oczy, widzimy więcej, czujemy więcej...
OdpowiedzUsuńByło prawdziwie, szczerze i wzruszająco-ściskam Was z całych sił. Cieszę się bardzo, że podzieliście się z innymi ludźmi swoją historią i daliście świadectwo ogromnej miłości i wiary. Myślę o Was cały czas...
Dziękuje tylko tyle mi na myśl teraz przychodzi. Jak zwykle mnie rozwalasz! Dziękuję, że wysłuchałaś, mimo tego last minut!
Usuńdziękuję za wzruszającą lekcję miłości...
OdpowiedzUsuńProszę, dla mnie t była szkoła życia...ale marzę o tym by inni znaleźli w tej historii właśnie taką lekcje jak Toja. Pozdrawiam!
UsuńTo było coś.. coś.. coś oczyszczającego - chyba. Choć sama nie wiem. Bo jak to niby nazwać !?
OdpowiedzUsuńTen wielki szacunek i podziw jaki teraz przeze mnie płynie w Waszą stronę. Tą radość i jednak smutek. I ten żal. I ten uśmiech. I te łzy. I to ciepło na sercu.
Jesteście wyjątkowi - tak prawdziwie z pełną świadomością.
Cholernie cieszę się, że do Was trafiłam. =*
Ta radość poznania jest i z mojej strony. Nie zgadzam się jednak na te słowa podziwu, jestem po prostu Mamą - dla wyczekanych dzieci rodzice robią wszytko, czasem nawet głupie rzeczy. U nas granica była na prawdę cienka...
UsuńDziękuję, że wysłuchałaś !
Piękna i wzruszającą opowieść dziś w radio dzięki Wam usłyszałem.Powodzenia
OdpowiedzUsuńPowodzenie się przyda, bardzo!!! Wielkie dzięki!
UsuńBardzo często zastanawiałam się co u Was
OdpowiedzUsuńŁzy poleciały. Z bocianowym Julkiem pozdrawiamy. Rewolka
Ojej a to niespodzianka...Madzia i Julek u nas goszczą. U nas, trochę się działo. Witam najcieplej i pozdrawiam gorąco! A jak Ty się tu znalazłaś? Przez Marzenkę trafiłaś?
UsuńPrzez Trojke, choc zazwyczaj gdy slysze o wczesniakach to wylaczam, jakby temat mnie nie dotyczyl. Gdy padlo 31 tc to tak naprawde zaczelam sluchac, Julka rodzilam w tym samym tygodniu.
UsuńA nam się kontakt urwał bo po porodzie jakoś nie miałam siły zameldować się na forum. Gdy Pola odeszła jakoś było mi zbyt trudno. Ale cieszę się, że się "spotykamy". Może się przełamie i podglądnę co u koleżanek:) Buzia dla Julusia!
UsuńSiedzę, a po mojej twarzy płyną łzy. Nie płaczę. One po prostu płyną jednym wielkim strumieniem.
OdpowiedzUsuńPozwalam popłakać, ale raz... na przyszłość obiecuje, będzie wesoło. Będzie codzienność i nuda;)
UsuńPiękna, wzruszająca rozmowa! Wyciszająca, stawiająca do pionu. Dziękuję, że zechcieliście się podzielić Waszą historią. I tu, na blogu, i tam - w Trójce. Głębokie ukłony!
OdpowiedzUsuńDziękuje Paulina, coś we mnie krzyczało, aby podzielić się tym co się stało, aby dzieciństwo i moje macierzyństwo ilustrować - stąd blog, a radio - jakoś tak się samo znalazło. Pozdrawiam:)i uściski dla Maluchów!
UsuńWitam, trafiłam tu przypadkiem, przeczytałam wszystko jednym tchem i poryczałam się oczywiście straszliwie, cudowna z Was para i Antosia taka śliczna... pozdrawiam Was, jestescie niesamowicie silni!!
OdpowiedzUsuńMama 8 miesięcznej Zosi
Dziękuje, z tą siłą wiesz mi, że jest różnie. Czasem zwyczajnie jej brak. Ale para z nas faktycznie fajna;) I fajnie nm razem! To pewnie sekret!
UsuńBardzo Wam dziękuję za tę piękną opowieść!:))
OdpowiedzUsuńDziękuję, że wysłuchałaś, przeczytałaś. Pozdrawiam
UsuńSłuchałam, płakałam...
OdpowiedzUsuńCzasem wydaje nam się, że po ciężkiej drodze po dziecko nic innego złego stać się nie może - bo przecież tyle już przeszliśmy. Niestety życie i tak pisze czasem scenariusze gorsze od tych, które moglibyśmy przewidzieć...
Zostaję u Was na dłużej :)
Czekająca na swoje szczęście - Asia
http://naszkielku.blogspot.com/
Tak, choć nadal buntuje się już nauczyłam się nie dziwić.
UsuńTrzymam kciuki aby to maluśkie Szczęście przyszło jak najszybciej...
I cieszę się, że tu trafiłaś!
Jechałam samochodem na jakiś durny kurs, kiedy usłyszałam w "Trójce" zapowiedź audycji. Nastawiłam sobie w telefonie przypomnienie bo tak bardzo chciałam wysłuchać całości. Oczywiście się nie udało. A dziś przypadkiem do Was trafiłam...i po kilku minutach lektury bloga wyłam jak bóbr. Jestem mamą dwóch chłopców: czterolatka i czteromiesięczniaka. Nie umiem nawet wyrazić jak wielki szacunek i podziw wzbudziłaś we mnie Swoją historią. Jesteś dzielna, wspaniała i odważna. Twoja córka kiedyś będzie z pewnością taka sama, mając taki wzór. Od dziś macie we mnie wiernego fana, nie tylko bloga, ale przede wszystkim Waszej wspólnej drogi: Mamo, Tato i Antosiu!
OdpowiedzUsuńprzez cały mój pobyt w szpitalu - szczególnie pod koniec lekarze i pielęgniarki ze dziwieniem mówi, ze wola walki we mnie ogromna i to pozwoliło dotrzeć do 31 tc. Nie raz jednak klęłam, płakałam i marudziłam, że nie dam rady. Z pomocą jednak z wielu stron częściowo się udało - sama na pewno nie udźwignęłabym tego wszystkiego.
UsuńMam nadzieję, że Antośka nie będzie musiał nigdy o nic tak bardzo walczyć.
Pięknie dziękuję, za trud odnalezienia nas i tak ciepły komentarz. Zapraszam do nas na stałe i pozdrawiam najcieplej.