Zasiadł i przemówił.
Ksiądz: Co dobrego u Was? Zdrowi?
Ja: A tak różnie, jedni zdrowieją, drudzy łapią infekcje... oby tylko Antosia była zdrowa
Ksiądz: E tam, dziecko może sobie chorować do woli, obowiązków nie ma. Tylko leżeć. Gorzej ma dorosły bo do pracy musi chodzić. Jak ja... ale nawet się nie skarżę
Nic dodać nic ująć
Antka skwitowała to zjedzeniem obrazka, który właśnie otrzymała... i taką miną
Puszczam do Was oko;)
OdpowiedzUsuńAle tak na prawdę było no może obrazek się ostał - choć mocno nadgryziony
UsuńI w tym momencie pewnie bym pomyslala "panu juz podziekujemy"...Przykre,ze mowi to ksiadz!Na szczescie mnie tego typu wynuszone wizyty juz nie dotycza.Ksiezy ktorzy mnie odwiedzaja jest dwoch,tych nalezacych do rodziny.Na szczescie z powolania i szczegolnie jeden z nich ,jest najfajniejszym,najsypatyczniejszym jakiego znam;)
OdpowiedzUsuńP.s.Tosi bardzo ladnie w fioletowym!
Nie spodziewam się wiele po tym "jegomościu" słaby z niego materiał na księdza.
OdpowiedzUsuńA fiolet... odkrywamy:) To ta sukieneczka Lily