Dzisiejsza środa dobitnie dała nam znać, że koniec ze świętami. Znowu wracamy do rzeczywistości.
Po Antki choróbsku i moim, przyszła pora na rehabilitacje. Pora abym przestała szukać kolejnych powodów dla których i dziś ćwiczyć nie będę. A jest coraz trudniej...
Przedwczesne przyjście na świat dziewczynek sprawiło, że narażone
były całe mnóstwo straszliwych powikłań. Ostatecznie to, z czym
musieliśmy walczyć od urodzenia to, nieprawidłowe ułożenie Antki w
pozycji na pleckach:
- odginanie główki do tyłu
- tendencja do skręcania główki w jedną stronę
- asymetria tułowia
- brak przylegania pleców do podłoża – „mostki”
- sztywne układanie ramion
Ćwiczymy z Antosią metodą Vojty, dla wielu kontrowersyjną, dla mnie wymagającą. Z pewnością jednak, gdy ćwiczymy Antka robi spore postępy.
W Vojcie kluczowa jest powtarzalnośc i systematyczność. Raz w tygodniu ćwiczymy z terapeutą. W domu 4 razy w ciągu dnia - same. Taka jest teoria - w praktyce mamy ostatnio spore zaległości.
Setki razy rozmyślałam, nadal to robię... czy to dobry wybór? Vojta vs NDT Bobath.
Już 7 miesięcy ćwiczymy Vojtą, z różną intensywnością. Z pewnością brak mi determinacji i konsekwencji. A dziś, jak się okazuje, również siły by opanować 6,5 kg Antosię... choc najważniejsza jest technika, nie siła.
Ćwiczenie trwa zaledwie kilka minut - ja czuję jakby to była wieczność.
Antosia walczy, opiera się i buntuje... Płacze, krzyczy, wrzeszczy wręcz, a potem... już tylko żali.
Z tym mi najtrudniej - choć pewna jestem, że robię dobrze. Że to dla niej i że to nie boli. Wiem też, jak to ważne. A jednak, tak trudno mi ułożyć Ankę, jak dziś nasza rehabilitantka Magda (najlepsza na świecie) w pozycji na boku, szukać strefy i wyzwolić prawidłowy wzorzec ruchu.
Już pogodziłam się z tym faktem, że musimy wspomagać rozwój ruchowy naszego dziecka. I wiem, że tylko kroczek mały dzieli nas od zakończenia terapi.
Dziś w drzwiach u Pani Madzi minęliśmy się z Julą - ona też ćwiczy, od 10 lat... każdego dnia. Tata stał się jej rehabilitantem, dla niej poszedł na studia i ćwiczy jak profesjonalista. Jula nigdy nie będzie samodzielna, nie stanie na swoich nóżkach. Ale ćwiczy. Spotykamy wiele takich dzieci i ich rodziców. Całym ich życiem jest zmaganie z niepełnosprawnością ich dzieci. Słów brak.
Już pogodziłam się z tym faktem, że musimy wspomagać rozwój ruchowy naszego dziecka. I wiem, że tylko kroczek mały dzieli nas od zakończenia terapi.
Dziś w drzwiach u Pani Madzi minęliśmy się z Julą - ona też ćwiczy, od 10 lat... każdego dnia. Tata stał się jej rehabilitantem, dla niej poszedł na studia i ćwiczy jak profesjonalista. Jula nigdy nie będzie samodzielna, nie stanie na swoich nóżkach. Ale ćwiczy. Spotykamy wiele takich dzieci i ich rodziców. Całym ich życiem jest zmaganie z niepełnosprawnością ich dzieci. Słów brak.
Zaczynamy ćwiczyć po obudzeniu, gdy Tosia jest wypoczęta... radość z "bycia na golasa" przerywam ćwiczeniami. W pierwszych miesiąca płakałyśmy obie. Dziś pomagam Antce zebrać się, motywuje mówiąc: brawo, pięknie ćwiczysz - moja mała Mądrala spina się i prawidłowo kończy ćwiczenie.
I kilka sekund po tym gdy kończymy ćwiczenie Kukiełeczka - cieszy buziaka i jakby zupełnie nie pamiętała o gimnastyce.
I kilka sekund po tym gdy kończymy ćwiczenie Kukiełeczka - cieszy buziaka i jakby zupełnie nie pamiętała o gimnastyce.
Chyba pora więc na pierwsze postanowienie noworoczne...
Anteczko - będziemy ćwiczyć - r e g u l a r n i e !
Małymi kroczkami do przodu:) Życzę Wam wytrwałości w tych codziennych ćwiczeniach. Czasami na postępy trzeba trochę zaczekać, ale ten trud się opłaca-bo potem jaka radość jak widać efekty. Dobrego weekendu dla Was:-)
OdpowiedzUsuńTo prawda, pamiętam jak czekałam na obrót Antosi. Gdy już to się stało płakałam ze szcześcia kilak m-cy temu. Teraz wyzwanie to raczkowanie i siadanie. Koniecznie w tej kolejności. Dla Was też miłego weekendu:*)
OdpowiedzUsuńNie wiem na czym dokladnie polega ta metoda,ale jedyne co z nia kojarze to wlasnie ta "kontrowersyjnosc" i podzielone zdania na ten temat.Nigdy jednak nie udalo mo sie wglebic w to dlaczego jest taka kontrowersyjna?
OdpowiedzUsuńPoza tym przebywajac na forum dla mam dawno temu,zastanawialam sie dlaczego tak wiele dzieciaczkow w PL wysylane jest na te cwiczenia,a u nas nie?
Te kontrowersje powodowane są reakcją dziecka. Często dzieci podczas rehabilitacji Vojta płaczą. Jest to powodowane przymuszaniem ich do trwania np minute w określonej pozycji - i uciskają konkretny punk np na stopie - co powoduje stymulacje mózgu. Dziecko podczas takiego ćwiczenia korzysta z "prawidłowego wzorca", wypierając tym samym złe nawyki jak u nas np. odgięcie główki do tyłu Antosi. Pewne jest to, ze ćwiczenie nie jest bolesne i na szczęście nie trwa długo. Zaletą jest tez to, że można ćwiczyć z dzieckiem w domu.
UsuńA dlaczego w Polsce częściej dzieci są rehabilitowane? Hmmm nie mam pojęcie, podobno nie bez znaczenia są koszty i w PL godzina ćwiczeń to 100zl, podejrzewam, że za granicą to znacznie więcej. Może, też nie przykłada się takiej wagi do tego co dziecko w którym tyg po porodzie powinno zrobić. Ale tylko gdybam
Dopiero teraz tu trafiłam, bo dopiero teraz postanowiłaś się ujawnić.. i oj jak mi żal. Pięknie tu. Rodzinnie. Ciepło. Szczerze. Zdecydowanie zamierzam zaglądać tu częściej.
OdpowiedzUsuńA Vojta [!?]. Jako rehabilitantka z zawodu chyba też bardziej zbliżam swe serce ku NDT-Boobath. =*.
Witam więc w naszym teatrzyku. Dziękuje za mile słowa, dużo mnie kosztowała decyzja o tym by tak szczerze pisać...ale jakoś dobrze mi z tym. Pewnie to jakaś forma ekspiacji. Pozdrawiam ciepło
UsuńCo do NDT - Bobath - też ćwiczymy raz w tygodniu tą metodą - faktycznie to Antka bardzo lubi...ale jakoś efektów nie było widać. Zdecydowaliśmy więc, że łączymy metody z przewagą Vojty.
Ooo! Jakoś musiałam przeoczyć ten wpis! Oj tak, to wymagające, także dla mnie. Ale warto!
OdpowiedzUsuń