Zawsze marzyłam aby dzień dziecka był dla mnie znowu ekscytujący. Moja mama zawsze starała się by był...ale ostanie lata mimo jej mini-przyjęcia na tarasie z balonikami i galaretkami owocowymi nie smakował ekscytacją a raczej zawiedzioną nadzieją.
W tym roku było inaczej... Antosia było głowną bohaterką tego dnia.
Kukiełeczki powinny przyjść na świat 1 czerwca. Z jakichś powodów chciały poznać rodziców wcześniej... po kim ta niecerpliwość??? ;)
Na przyjęcie z balonikami było jeszcze lekko za wcześnie 10 tygodniowej Antosi.
Zrobiliśmy więc sobie wspólny prezent. Taki, który zapamiętamy na zawsze a Kukiełeczka za jakiś czas z uśmiechem zerknie na ten prezent... Wierzę, że jest on ponadczasowy...
Marcie dziękuję, że przyjechała do nas do domu. Było swojsko, wesoło i szalenie miło.
Tym samym dla Antki był to niemal dzień, jak co dzień...
Bardzo Wam dziękuje kochani. Wspaniale było Was poznać! samych wspaniałych dni życzę i cudnego dzieciństwa dla ślicznej Antosi:) buziaki:)
OdpowiedzUsuńI nam było bardzo miło, inspirująco i wesoło. I mam nadzieję, że do zobaczenia, ściskam
UsuńPiękne są te zdjęcia. Szczególnie, przepraszam Cię Mamo, te z Tatą:))) Córa przecudowna!
OdpowiedzUsuńTak lubie te zdjęcia, Anta była taka spokojniutka - i spala, spała, spała...czasem otwierając oczka. A zdjęcia z tatusiem o tak, - bo to w końcu córeczka Tatusia!
Usuń