Akty i sceny kukiełkowej rzeczywistości Antosi, czasem soczyście umajone didaskaliami, czasem z dramatu powstałe lub pełne komedii... A bohaterka Antosia każdego dnia gra siebie... Cudowne Dziecko. Bo Cuda się zdarzają...

10 stycznia 2014

Niespieszne poranki

Dojrzałam do tego, że rano nie koniecznie trzeba wyrwać się z łóżka bo już 8.00 dochodzi. Od zawsze wpojoną miałam potrzebę wstania wcześnie, czasem zupełnie bez powodu. Trudno jakoś delektować się rankiem gdy milion rzeczy do zrobienia jest. Gdy Anteczka była mniejsza i taka regularna, przewidywalna... pobudka 7.45. A ja już do tego czasu w pionie, wyfryzowana i nawet z kreską na oku. Witałam ją wpuszczając słońce i z planem w co dziś ubieramy Małą Ptyśkę. Czy to czas, gdy obie w domu królujemy rankami sprawił, czy nocne życie Antośki, a najpewniej ogrom pacy, dojrzałam do tego by ranek był niespieszny, taki nasz - w piżamowej odsłonie. Przewalamy się bezkarnie w pieleszach powoli łapiąc rytm, który mimo wszytko jest dla mnie ważny. Ale już ranki weekendowe...  to jest luksus. Bo Tata Kukiełki z nami, a to uwielbiamy obie najmocniej. Tata śpioch. Od zawsze śpioch ale od kiedy Tata to śpioch, który o spaniu może, co najwyżej pościć.






I jest kolejny mały, choć wielki sukces.

 ... wiem, ze sposobów jest milion na usypianie dzieci. Każdy ma swój. Dobry. Najlepszy, jeśli się sprawdza. Antka od zawsze lubi regularność. Zasypia dzięki temu błyskiem. Na początku, spała bardzo dużo  i często.... od kiedy skończyła 18 miesięcy śpi w dzień jeden raz. Ale zawsze jej usypianie trwało moment. Długo nie mogłam przestać nosić ją na rękach przed snem. Śpiącą odkładałam. Zwyczajnie ja tego potrzebowałam. I gdy latem okazało się, jakaś ciężka mi się wydawała... trafiła do łóżeczka, bez kołysania przed snem. Stałam przy łóżeczku, głaskałam główkę nucąc jej jakieś melodie. Ale od kiedy każdy trzask deski na podłodze czy nawet strzykanie w kościach sprawiało, że nie mogę wyjść z pokoju bo zaczynała płakać, zamarzyłam o samodzielnym zasypianiu.





Nie lubię, nie umiem jednak na siłę. I jakoś tak naturalnie wyszło..., buziaczek, tup-tup do łóżeczka, całuje i na uszko szepcze,  ... i mówię, że wychodzę. Słyszę tylko paaaa.
Z nianią w ręku stałam pod drzwiami po każdym tym Jej paaa, przez tydzień. Czy nie gramoli się z łóżeczka. Czy nie kombinuje... I nie. Zasypia tuląc swoją krówkę... A ja solidnie zaskoczona.  Może i odstawienie od piersi byłoby takie proste.. ale nie dojrzałam jeszcze do tego.





 
Antka ze swoją urodzinową lalą nawiązała solidny kontakt - trochę Jej to zajęło. Lala, jako urodzinowy prezent zdążyła już się na dobre rozgościć, ale dopiero teraz frajda z zabawy nią jest na prawdę duża. Mnie czasem chwyta za gardło ten widok bo gdy Antka się urodziła była mniejsza od tej lali ... na zdjęciu w malutkim bodziaku Antosi. Mamy spory zapas ubranek, które teraz na bobasa doskonale pasują. Niestety lala ma konkurencje jeśli chodzi o leżakowanie w kołysce;)

5 komentarzy:

  1. Ależ Tosieńka wyrosła:-) Jaka śliczna!!! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak..szczególnie ostatnio robi się z Niej dziewczątko. :) Dziękuję i pozdrawiam!

      Usuń
  2. Haha! :D Przewijanie lali z użyciem chusteczki rozkłada na łopatki! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, obowiązkowo trzeba powycierać "pipi" duuuużą ilością chusteczek

      Usuń