Akty i sceny kukiełkowej rzeczywistości Antosi, czasem soczyście umajone didaskaliami, czasem z dramatu powstałe lub pełne komedii... A bohaterka Antosia każdego dnia gra siebie... Cudowne Dziecko. Bo Cuda się zdarzają...

28 listopada 2012

Wyprawka. A raczej jej brak

"Jestem zazdrosna.  Zazdroszczę czegoś, o czym zawsze marzyłam.
Zazdroszczę bycia Mamą."... to moje wspomnienia. Jeszcze chwile temu, moje pragnienie było prawie nierealne. Zazdrościłam koleżankom i nieznajomym, które z brzuszkami dumnie paradowały po centrach handlowych, czasem dysząc w ostatnich dnia ciąży kompletowały wyprawki, patrzyłam ukradkiem pragnąc tego samego. Dziś moje pragnienie ząbkuje.

Jak większość mam, zupełnie oszalałam na puncie Dziecka. Kukiełeczka jest dla mnie całym światem. Nic dziwnego, że zazdrościłam, to cudowna rola i uwielbiam być MAMĄ. Droga ku temu  długa i przypominająca raczej survival niż spokojną podróż do nowej rzeczywistości.


Gdy przekroczyłam 25 tydzień ciąży pozwoliłam sobie, aby moje wizualizacje wyprawki dla dziewczynek nabrały realnych kształtów. Nie było w tym szału, którego bym sobie życzyła. Były ostrożne i wyłącznie internetowe typy. 
Wyprawka dla BLIŹNIĄT to wyzwanie. Ale i podwójna frajda. Było dla mnie szalenie ważne aby nie dublować wyprawek dla Kukiełeczek, aby od urodzenia pielęgnować ich indywidualizm, mimo jednojajowych korzeni;).
Szczęśliwie dla mnie, miałam doskonałego doradcę. Oliwka... maja kochana, mądra "siostra" - i mama bliźniaków, była moją przewodniczką po tym świecie. To do niej, jako pierwszej zadzwoniłam z wiadomością, że w moim brzuchu mieszkają dwie Kukiełki... jakżeby inaczej - też to przerabiała:)
Wybór wózka ( ABC DESIGN ZOOM) oraz mebli (PINIO) był jej podpowiedzią. Kolejne dobre rady dotyczące karmienia czy usypiania zasłuchiwałam u Oliwki i miałam w zamyśle zastosować i w naszej codzienności.

Ostrożnie dokonałam pierwszego zakupu... były to Literki z imionami: TOSIA i POLA. Te drugie, w pudełku z pamiątkami leżą głęboko na dnie szuflady.... Po co? Sama nie wiem. 


 









Nie wiedziałam kiedy Kukiełki przyjdą na świat a strach nie pozwalał mi naciskać klawisza " dodaj do koszyka"   

T. któregoś dnia pojawił się u nas z maleńkimi paczuszkami i powiedział ... kupiłem Dziewczynkom, żeby nie biegały boso...pamiętam, jak wtedy śmialiśmy się i płakaliśmy pół wieczora, depcząc skarpetkami po wielkim brzuchu.



Ostatecznie było, jest inaczej. Wózek w wersji Twins nie został kupiony. 
Do ostatniej chwili Antosia nie miała wyprawki poza tą, którą miałam w głowie. Za kilka dni miałyśmy wyjść ze szpitala a Kukiełeczka nie miała wiele z tego, co zaplanowałam. Dokonałam dezercji  ze szpitala wybierając się na zakupy z T. Dzień uciekł błyskiem a lista była jeszcze długa, to, co było możliwe kupowałam przez internet gdy  ściągałam pokarm. Jedna ręka opanowała sztukę trzymania tubek przy obu piersiach a druga doskonale robiła zakupy. 



Problem był tylko z meblami.  Na szczęście Ikea uratowała nas z opresji. Przewijak i komody tylko tam były od ręki. 




 A łóżeczko Antosia ma rodowe;) po tuningu. Moje ukochane, jaka szkoda, że niezbyt długo jej posłuży. 


Czekam na dzień gdy w końcu zamieszkamy w swoim domu aby Antka dostała niezależny pokój - bo póki co dzieli go z nami... Choć właściwie nie wiem czy chce aby "wyprowadziła" się od nas:)



Po powrocie do domu były baloniki i ... pokoik, który przez najbliższy miesiąc był całym naszym światem. Tata Kukiełki stanął na głowie i wszytko było gotowe... kiedy to zrobił, skoro całe dnie był z nami w szpitalu? hmmm ciemną nocą? Oczywiście cała rodzina miała w tym czynny udział. Wujek Tomek, jak inspektor sanepidu dezynfekował wszytko, Babcia Dorka prała i prasowała - wysyłając mi cudne mmsy z powiewającymi pieluszkami na wietrze... bezcenny widok, choć dziś już nie tak ekscytujący. 


Właściwie jednak niezbędnym wyposażeniem okazał się laktator. sterylizator i elektroniczna niania z monitorem oddechu - taka schiza rodziców dzieci urodzonych przedwcześnie.  Chyba już zawsze tak będzie, z tego się nie wyrasta...

2 komentarze:

  1. Pani Emilio , jaki wzruszający blog...
    mocno 3mam kciuki za dalsze sukcesy Tosi.
    Jesteśmy z Panią myślami cały czas i wspieramy. Jest Pani cudowną mamą. pozdrawiam bardzo serdecznie
    Ilona Putkowska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogromnie dziękuje, zapraszam więc do naszego Teatrzyku na stałe, obiecuje, tych wzruszeń i smutków będzie mniej. Marzy nam się zwyczjność i codzienność. Dobrego dnia, pozdrawiam!

      Usuń