Akty i sceny kukiełkowej rzeczywistości Antosi, czasem soczyście umajone didaskaliami, czasem z dramatu powstałe lub pełne komedii... A bohaterka Antosia każdego dnia gra siebie... Cudowne Dziecko. Bo Cuda się zdarzają...

10 listopada 2012

Jak Antosia została katoliczką...



Dla nas - dla mnie i Taty Kukiełki - oczywistym był chrzest Tosi jako niemowlaka. Można dyskutować, o tym, że decyzja powinna być świadoma. My, zgodnie podjęliśmy ją za Nią.
Jeszcze będąc w szpitalu Tomek namawiał abyśmy ochrzcili Tosię (tzw. Chrzest z wody) - ostatecznie jednak zdecydowaliśmy, że odkładamy ten sakrament - przeżyjemy go wraz rodziną w dość standardowy sposób.





Tak było... msza w naszej parafii. Przyjęcie w gronie najbliższych z Rodziny i Przyjaciół. Ojciec chrzestny determinował termin swoją emigracją za ocean. W końcu, we wrześniu  sześcio miesięczna Antonina została ochrzczona.

Dla mnie był to mimo wszytko trudny dzień, dużo wspomnień i tęsknota, której nic nie jest w stanie ukoić. Ale święto było Tosinkowe - dla Niej było wesoło i odświętnie. Oczywiście i Ona była odświętna.

W kościele było tradycyjnie, biała płócienna, haftowana sukienusia, szary berecik i szydełkowe buciki. Później pudrowe róże i sukienka koktajlowa na przyjęciu. Ostatecznie jednak zabawy i szaleństwa skończyły się w samym bodziaku;)


Jak to się dzieję, że kupowanie niepraktycznych sukieneczek staje się dla mnie niewymowną przyjemnością? Uwielbiam to i za każdym razem obiecuję sobie, że to już ostania w tym rozmiarze. Tylko czemu nie zawsze się tego trzymam...;)

























Kwestia tortu na razie jest u nas dość oczywista, przynajmniej dopóki  moja Przyjaciółka nie odchowa swoich Brzdąców i nie zrealizuje marzenia o  Sweet Montique. Tort był z cukierni Tortissima w Kopalinie. Filipek upolował wymarzone buciki z tortu (z niezbyt jadalnej dla dorosłych masy cukrowej) i na chwile zamilkł, oczywiście by za moment eksplodować dziecięcą, nieskrępowaną radością.
Tort malinowy w roli głównej...i jego fani: Filip i Antosia z Wujaszkiem

Fi i wymarzone buciki z tortu, mniam;)

Były też prezenty. Piękne , wymowne, pamiątkowe, wzruszające i praktyczne  :*) dziękujemy.



Aniela


2 komentarze:

  1. Gdzie kupiłaś różową sukienkę? Śliczna jest...

    OdpowiedzUsuń
  2. Sukienka z Zary. Mnie też się podoba, wygodna w zakładaniu - bo zapinana na pleckach, z podszewką. Wiosną będzie wersją mini albo tunika do jeansów bo Tosia jest drobna ale jakoś ostatnio wzrostem nadrabia.

    OdpowiedzUsuń