Akty i sceny kukiełkowej rzeczywistości Antosi, czasem soczyście umajone didaskaliami, czasem z dramatu powstałe lub pełne komedii... A bohaterka Antosia każdego dnia gra siebie... Cudowne Dziecko. Bo Cuda się zdarzają...

29 marca 2014

Dorosłam po 2 latach




Kiedy dotarło do mnie, że będę mamą, że jestem nią!, wiedziałam, że będą najlepszą na całym świecie.
Po pierwsze urodzę Je, całe i zdrowe. Choć maleńkie. Po drugie zawsze będę przy nich. Na każda potrzebę odpowiem. Ten pokarm spod ziemi choćby wyciągnę a karmić piersią będę. Czarowałam rzeczywistość. Zaklinałam kolejne sukcesy. Walczyłam o kroki milowe i pierwsze.
Nie wierzyłam w porażki, choć były. Wybrałam świadome bycie mamą na etacie, zdejmując szpilki i czerwoną pomadkę z ust, którą uwielbiam. Miałam codzienność pod kontrolą, celebrowałam poranki i nieprzespane noce.


Na krok nie spuszczałam z oka. Byłam najlepszą mamą jaką mogłam być dla Niej.
Choć miałam sobie nie radzić z chaosem bliźniaczego rwetesu i podwójnych obowiązków. Biegać za nimi ze smyczą w ręku. Wynająć nianię do pomocy w opiece nad dwójką.
Tym czasem perfekcyjnie umiem polerować kamień na grobie Poli. I sadzić kwiatki - przekładać figurki małych, pulchnych aniołków. Bo w tym moim doskonałym macierzyństwie jest wielka dziura.
Większa niż pierwsza buba na kolanie Antosi. Większa niż bałagan, który jakby nie ma końca.
Dziś 2 lata od tamtego piątku gdy wiedziałam, że więcej już ani chwili nie dam rady utrzymać tej ciąży. I patrze na tę moją Kukiełeczkę i znowu wspominam. 
Ten punkty dwa - po jednej dla każdej. Warkocze, co mi nocą na Rce potła pielęgniarka.
Nogi, które nie chciały stać w pionie. I te dwie dziewczynki co szły jak burza.
Ich pierwsze 5 dni na świecie z nami. Czas, który był dla mnie najpiękniejszym, krótkim momentem w życiu. Potem był ten dzień, kiedy ta bańka mydlana pełna marzeń i wiary, że musi być dobrze pękła. Świat się wysypał w ciągu 4 godzin. Pola odeszła...
2 lata minęły od kiedy jestem mamą. Czas weryfikuje moje postanowienie. Jakiś czas temu poczułam, że potrzebuje czegoś jeszcze.


Chyba już nie jestem idealną mamą. Mówię "zaraz" Zatykam płaczącą Antkę piersią - gdy muszę skończyć rozmowę telefoniczną. Stukam palcem w telefon na placu zabaw.
Stwierdzam, że w tym macierzyństwie potrzebuje skrawka prywatności. Siebie. Czasu by iść od przodu. Niezmiennie z Nią. I w dzień i w nocy... ale dzieląc czas tak, aby choć chwile wygospodarować dla siebie odrywają się o bycia głównie mamą.
Setki razy wracam do  punku wyjścia, pytając czy powinnam. I nie wiem. Uczciwie będzie powiedzieć, że od ideału mi bardzo daleko. Sama z tej ścieżki zeszłam. W mojej głowie ten ideał jest znacznie dalej. Ale i ja i Ona to byty niezależne, które by być szczęśliwe potrzebują marginesu swobody. Ja swój zaczynam doceniać, głośno o nim mówić bo czuje wyraźnie jego potrzebę. Dwa lata od chwili gdy się poznałyśmy, dorastam do niezależności. I potrzebuję jej może także dlatego by być najlepszą mamą? Co dziwne, zachwycam się, pękam z dumy i kocham każdego dnia z tych dwóch lat, bardziej.

"To jat" Córeczko ;)









14 marca 2014

Jeszcze zimowo


Mały spacer nad rzeką kilka tygodni temu... wiem spóźniony, jeszcze zimowy.
Ale niech będzie, tak na pożegnanie zimy...
Nic nie cieszy bardziej nad rzeką niz kaczki.
A właściwie kąpiel w niej mogłaby cieszyć, nawet bardziej niż kaczki.

 

03 marca 2014

Mały słownik wyrazów Antosiowych

Chyba pora powiedzieć - Antosia zaczęła mówić...Od miesiąca lawina słów rośnie jak kula śniegowa. Choć porównanie mało trafne w porównaniu do zimy, której nie ma.
Nie tylko pojedyncze słowa. Nie tylko te, po stokroć powtarzane. Choć powtarza w ramach zabawy, odważnie i chętnie to robi.
Nagle budząc się mówi - "sędzi stopa". Pierwszy raz nazywając ten stan.
Wycałowałam każdy skrawek tej stopy. Kocham ten czas. Napawam się słówkami, które z każdym dniem rezydują w gronie kolejnych i kolejnych.
Zaskakuje mnie jej umiejętność kojarzenia faktów. Z dumy pękam gdy każdego dnia rzuca swoim błyskotliwymi uwagami. Wiem, że jest doskonałym i bacznym obserwatorem.
Do słów które już od miesięcy są w Jej repertuarze dołączyły nowe. I choć poniża lista to tylko skrawek, jest ilustracją tych, które Antka chyba po prostu lubi - bo często stosuje.







Mały słownik wyrazów Antosiowych - bo całego już nie ogarniam ;)


nie nia - nie ma
dań - daj
a duń - na dół
a gółe - na góre
juchś - już
dziuła - dziura
idi, idi - idę
śieler -
krrrran
pyśnic
chjeb
popo - posie - proszę
dio dio - do widzenia
miju -
chocho - chory 
buch - brzuch
Sięzic - księżyc
jebaw;) - plac zabaw


I już jakąś chwile, frajdę jej sprawia wołając do nas po imieniu - Emi, Tiom ....
oraz do najukochańszych wujków - bubu Macel i bubu Tiom.
I to jej "Dobji"  i skinienie główką jak mała Sarah na pensji - rozczula wszystkich. Jej otwartość także w mowie się objawia.. chętnie się wita i choć w tym obszarze się nie buntuje. Jeszcze;)




Rozkochuje się każdego dnia w tych słowach, cieszę jak dziecko z kolejnych. I choć wcale nie jest mi spieszno do Jej dorastania. To się dzieje. Antka właśnie skończyła 23 miesiące. Moja drobina kolejny etap ma w swoim dziecięcym CV - zaczęła mówić... styczeń/luty 2014r.