Wcześniaki - niezwykłe dzieciaki
cz. I Oddychanie, ssanie, walka o każdy gram
Kalendarz kroków do dorosłości... kolejne małe, czasami wyczekane, wyćwiczone lub spontaniczne umiejętności Kukiełeczki.
Antosia urodzona w 31 tc ma przed sobą do nadrobienia skradzione jej 2 miesiące z brzuszka. Dodatkowo siostzane towarzystwo sprawiło i bardzo trudny poród sprawił, że start ma trudniejszy niż jej rówieśnicy.
Ale wiecie już chyba, że Antka jest Cudem...jeśli nie, kroczcie z nią kolejnymi jej krokami milowymi.
Kolejne ważne życiowe sukcesy zaczęły się w chwili narodzin - urodzona z 1 punktem w skali Apgar z każdą minutą zaskakiwała i z nieprawdopodobną siłą nabierała wigoru.
W trzeciej dobie zaczeła oddychać za pomocą infantu, w czwartej - samodzielnie. Bywa, że niegotowy układ oddechowy w taka wczesnej ciąży nie pozwala oddychać wcześniakom przez długie tygodnie bez pomocy respiratora.
W 4 dobie życia Kukiełeczka zaczeła przygodę z mlekiem mamy. Wcześniej karmiona pozajelitowo - pięknie zaczeła tolerować pokarm. Od 1 ml podawanego sondą - dawki zwiększano, stymulując odruch ssania z butelki a wkrótce i z piersi.
Dzień zaczynałam od sprawdzenia ile Antka przybrała, odliczałam chwile do granicznej wagi 2 kg. To jeden z warunków wyjścia do domu.
Pielęgnowałam piękny odruch ssania - niestety, pierś była zbyt wyczerpującym źródłem pokarmu. Odciągałam pokarm i biegałam z woreczkami świeżego mleka, aby co 2 godziny dostała świeże mleczko... Wyczerpujące, ale ogromnie ważne.
Kukiełeczka wciąż jednak potrzebowała ciepła i wyższego stężenia tlenu - stąd inkubator. W każdej możliwej sytuacji była przy mnie, na moich rękach, przy moim sercu. Kangurzątko, którego zapachem się karmiłam opuszczając oddział reanimacji noworodków.
Każdego dnia okupowałam gabinet lekarza prowadzącego.
Badanie kardiologiczne - w normie, okulistyczne - w normie. Neurolog.... jak to z wcześniakami - będzie sporo pracy. USG - prawidłowo. Akcja serca prawidłowa, saturacja prawidłowa - odłączamy pulsoksymetr i Kukiełka trafia do łóżeczka... tak szybko??? Pytaliśmy. Długo jeszcze nasłuchiwałam czy oddycha.
4 tygodniowa Antka - z wagą 1970g - została wypisana do domu. Zdana na pastwę przerażonych rodziców.
Wróciliśmy do domu na długi majowy weekend. Dziwnie zasnąć znowu w swoim łóżku. Ze swoim mężem.... i naszym Cudem.
To był miesiąc, w którym dostaliśmy od życia kurs intensywnej pielęgnacji dwukilogramowego Maleństwa.
Kolejne ważne życiowe sukcesy zaczęły się w chwili narodzin - urodzona z 1 punktem w skali Apgar z każdą minutą zaskakiwała i z nieprawdopodobną siłą nabierała wigoru.
W trzeciej dobie zaczeła oddychać za pomocą infantu, w czwartej - samodzielnie. Bywa, że niegotowy układ oddechowy w taka wczesnej ciąży nie pozwala oddychać wcześniakom przez długie tygodnie bez pomocy respiratora.
W 4 dobie życia Kukiełeczka zaczeła przygodę z mlekiem mamy. Wcześniej karmiona pozajelitowo - pięknie zaczeła tolerować pokarm. Od 1 ml podawanego sondą - dawki zwiększano, stymulując odruch ssania z butelki a wkrótce i z piersi.
Dzień zaczynałam od sprawdzenia ile Antka przybrała, odliczałam chwile do granicznej wagi 2 kg. To jeden z warunków wyjścia do domu.
Pielęgnowałam piękny odruch ssania - niestety, pierś była zbyt wyczerpującym źródłem pokarmu. Odciągałam pokarm i biegałam z woreczkami świeżego mleka, aby co 2 godziny dostała świeże mleczko... Wyczerpujące, ale ogromnie ważne.
Kukiełeczka wciąż jednak potrzebowała ciepła i wyższego stężenia tlenu - stąd inkubator. W każdej możliwej sytuacji była przy mnie, na moich rękach, przy moim sercu. Kangurzątko, którego zapachem się karmiłam opuszczając oddział reanimacji noworodków.
Każdego dnia okupowałam gabinet lekarza prowadzącego.
Badanie kardiologiczne - w normie, okulistyczne - w normie. Neurolog.... jak to z wcześniakami - będzie sporo pracy. USG - prawidłowo. Akcja serca prawidłowa, saturacja prawidłowa - odłączamy pulsoksymetr i Kukiełka trafia do łóżeczka... tak szybko??? Pytaliśmy. Długo jeszcze nasłuchiwałam czy oddycha.
4 tygodniowa Antka - z wagą 1970g - została wypisana do domu. Zdana na pastwę przerażonych rodziców.
Wcześniaki - niezwykłe dzieciaki
cz II S jak Sen, Specjaliści, Strach...
czyli pierwszy miesiąc w domu
Wróciliśmy do domu na długi majowy weekend. Dziwnie zasnąć znowu w swoim łóżku. Ze swoim mężem.... i naszym Cudem.
Tata
Kukiełki był z nami 3 tygodnie. Potem wrócił do pracy. O dziwo, to On
trudniej znosił wszystkie problemy, wyzwania. Był przerażony ale zawsze
przy nas, kochany, uczynny, zaangażowany, jak zawsze. W dzień i nocą z
nami...
Babcia
Kukiełki ze wzruszenia płakała za każdym razem wchodząc do pokoju
Malutkiej. A ja próbowałam wrócić do normalności, oswoić strach, który
czasem nie pozwalał mi oddychać i ukryć ból po stracie. Starałam się
być najlepsza mamą. Dać Antosi szczęście, miłość i poczucie
bezpieczeństwa.
Najpierw
wizyta szalonej położnej. Wszytko robimy źle. Położna rzuca Antką w
lewo i w prawo. Zupełnie zapominając, że Ona się jeszcze " nie urodziła"
wrrrr jak to wspominam jestem zła.
Walka z podawaniem leków. Tosia się ksztusi przy aplikowaniu jej żelaza.
Jesteśmy przerażeni.
I rajd po specjalistach, długi, stresujący a dla Tosi wyczerpujący.
Za
każdym razem wyjazd Antki do Wrocławia to wielka wyprawa. Zebranie
zapasów mleka, butelek. Na szczęście Antosia nie ulewa i nie krztusi
się... dzielna z niej Baba;)
Najpierw Pediatra. Dr. K. oswaja nasze lęki - tuli i całuje Antkę na wizycie. Dobra z niej Ciocia.
Okulista
- tu było trudniej, badanie wykluczające retinopatię powtarzaliśmy 3
razy - w końcu w czerwcu dostaliśmy glejt - oczka zdrowe:)
Neurolog. I rehabilitacja.... kochana Pani Madzia. Tosia ma czuć się jakby była jeszcze w brzuchu, ma spać cała na poduszce.
Maj był wstępem do codziennych ćwiczeń, Magda skupiła się na diagnostyce i profilaktyce.
Antosia ma asymetrie z którą musimy powalczyć - cała reszta super.
Źle
ją nosimy, za dużo pionizujemy, źle podnosimy... tak robią wszyscy.
Poza rodzicami, którym rehabilitanci wyprali mózg - jak
nam:) Korekta i już byliśmy specjalistami.
To był miesiąc, w którym dostaliśmy od życia kurs intensywnej pielęgnacji dwukilogramowego Maleństwa.
Nasz
rytm wyznaczały pory karmienia Antosi - dwugodzinny cykl ściągania
pokarmu, karmienia, sterylizacji butelek i laktatora. Wciąż trudnością
było podawanie leków, na szczęście z każdym tygodniem ich ilość
topniała.
Antka nie schodziła z moich rąk. Zasypiałyśmy razem. Jadłyśmy razem i wracałyśmy do sił adaptując się do nowej rzeczywistości.
Strasznie się wzruszyłam czytając twój post..Antosia dzielna jest i WY tak samo. Ja też jestem wcześniakiem i moja siostra bliżniaczka..Współczuję Wam straty, prawdę mówiąc żadne słowa tutaj są nie na miejscu. Co do wcześniaków mama ze mną latała po lekarzach, specjalistach a teraz jestem zdrowa i nic mi nie dolega, Więc trzymam kciuki żeby Tosia też zdrowa była, a dla Was dużo sił. Uściski!
OdpowiedzUsuńDziękuje - mam nadzieję, że bieganie po lekarzach już za nami... i swoje wybiegaliśmy. Choć chuchać i na Antosie będzie już zawsze, penie nawet za bardzo.
Usuń