Akty i sceny kukiełkowej rzeczywistości Antosi, czasem soczyście umajone didaskaliami, czasem z dramatu powstałe lub pełne komedii... A bohaterka Antosia każdego dnia gra siebie... Cudowne Dziecko. Bo Cuda się zdarzają...

30 sierpnia 2013

Piątek ... smile:)

Za nami ciężki kilka dni. Pierwszy raz ząbkowanie zmieniło Antkę nie do poznania. Ze wszystkich możliwych atrakcji Kukiełeczka wybierała wyłacznie RODZICIELKĘ i jej bufet. Od rana do nocy. I nocą także, na zmianę słyszałam "Mama, Tci-tci"... nawet zbroję zdjęłaby ze mnie, oby do celu się dostać. Płacząca, rozdrażniona, obolała. Jedzenie łykane bez pogryzienia w minimalnych ilościach i ślina kapiąca po kolana. Szturm 4 zębów trzonowych jakby wczoraj wziął odwrót. Kukiełeczka dała odpocząć "tci-tci" i odzyskała dobry sen i doskonały humor.






Co prawda zęby nie zrezygnowały - rosną nadal, ale jakby mniej dręczą. Dziś piękny dzień dojrzałego lata. Ciepły i przemiły. Smaczny. Razem i w najdoskonalszym nastroju. Uwielbiam!
Ząbkom dziękujemy za przerwę w dostawach bólu;). Gdy ta Jej radość, jak dziś,  ma rozmiar wszechświata i mnie ten uśmiech się udziela.





5 komentarzy:

  1. Lubilam karmienie piersia...Do czasu.Nie chodzilo nawet o zeby,bo te wyszly gdzies w 10 mc a ja karmilam ok.pol roku.Wiele bylo powodow do pozegania sie z ta forma karmienia i nie bede sie rozpisywac.Zreszta zalozylam sobie kilkumiesieczne karmienie.
    No ale ja nie o tym.Wiesz,najbardziej przerazaloby mnie to,ze taki swiadomy juz smyk przychodzi do mnie,niezaleznie od miejsca w jakim sie znajdujemy,i stosuje samoobsluge:) Ze probuje mnie rozebrac,bo co go obchodza okolicznosci.Wiadomo,dla nam mam jest to naturalne,ale mimo wszystko (ja zreszta bylam z tych,ktore wolaly jednak poszukac bardziej intymnego miejsca niz zarzucac piersia przy stole w restauracji (nadziwic nie nie moge mamom publikujacym takowe zdjecia,a jest ich ostatnio sporo...).Jak ty sobie radzisz z tym? Tosia probuje obedrzec cie z ubran w najmniej dogodnym momencie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę mnie osób podpytuje jak to u mnie z tym karmieniem. Do posta się zbieram ale jakoś mozolnie. Na pewno kiedyś szerzej napisze o tym. Dla mnie karmienie to uczta. Uwielbiam to. Może to wynika z tego, że walka o karmienie piersią trwała 12 tygodni. Dotąd nie miałam kłopotów z "łapczywością" Antosi. Teraz ząbkowanie było tak ciężkie, że pierś jedynie łagodziła Jej ból. I te kilka dni faktycznie dobiera się do mnie nie bacząc na miejsce. Ale od czwartku już znowu wróciła wszytko do normy. Czyli przed snem... i nocą. Często także poza domem, gdy chce Jej się pić a nic nie ma pod ręką. Albo gdy głodna. Myślę jednak, że z tym karmieniem niebawem obie będziemy musiały się rozstać. Jest zagrożenie, że to ja to zniosę gorzej!

      Usuń
    2. Pamietam ze choc przerwanie karmienia bylo swiadoma i przemyslana decyzja,to jednak nie przeszlam obok niej obojetnie.Mysle ze niezaleznie od tego kiedy to robimy ,jest ciezko...Szczegolnie pierwsze dni.Jestem niemal pewna ze nie obejdzie sie bez lez.Plakalam ja;Agata tez pewnie mialaby cos do opowiedzenia w tej sprawie;) Byc moze tobie bedzie o tyle ciezej bo Tosia to juz swiadoma dziewczynka?Nasze zapomnialy po chwili i rozpaczy nie bylo;) Na szczescie, choc jeden etap sie konczy, nadchodza kolejne!Rownie piekne
      P.s.Doskonale rozumiem piekno karmienia piersia.Uwielbialam te nasze wspolne,intymne momentu (szczegolnie w nocy) choc tez musialam walczyc no nie przyszlo samo z siebie.Tylko dla mnie to,ze kobiety nie maja nic przeciwko dzielic sie tym nie tylko z wlasnym dzieckiem,ale i reszta swiata jest niezrozumiale.Ale to ja.

      Usuń