Piasek uwielbiam, nad morzem. Choć połączenie kremu do opalania i piasku już znacznie mniej. I stopy bose w nim. To niezależnie od pory roku.
Ale gdy w chodzę z Antką w piaskownice mina mi rzednie. Nie lubię i już. Tylko ten Jej uśmiech i radocha, którą daje piasek, kamyczki, patyczki sprawia, że siedzę na desce gniotącej w tyłek i nawet czasu nie liczę. I mokrą jesienią będzie mi tego nielubianego piachu brakowało:)
Dobrze rozumiem o co z tym piachem chodzi;-). Teraz jest przyjemnie, bo można wejść w długich spodniach, długich butach(nic się nie przykleja do nóg, do butów nei wsypuje), pilnować żeby dziecko piachu nie zjadało, obserwować jak w skupieniu wysypuje sobie kolejną łopatkę piasku za dekolt... No bo na plaży to wiadomo, że frajda, bo potem można się w wodzie opłukać:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
A dzieciorek cyk i łopatka piasku na głowie - na swojej - na mojej...nie rób tak! I druga już ląduje na głowie:) Potem wieczorem się dziwię czemu ja mam piasek nawet w staniku;)
UsuńAleż ta Wasza Kukiełeczka ma już długie włosy! :) Chyba będą z tego loki, co? Wertuję zdjęcia i nie mogę się napatrzyć :)
OdpowiedzUsuńJest zagrożenie, że i włosy ma po Tatusiu. Czyli dalej moje geny w uśpieniu;) Tata przy długich włosach miał tendencje do loków.
Usuń