Antka zasnęła błyskiem. Mam na ustach niedokończoną kolędę, zahamiast zmyslanki-kołysanki. Ten czas kiedy tulę ją do piersi taki nasz. Czas na mój hamulec wtedy. Ona śpi a ja w tej ciszy siedzę i jakoś nie układają mi się te święta w całość.
O co w nich chodzi? Chyba wszystkich nas tak rodzice wychowali, że chce nam się być po prostu razem. Nasza trójka, z naszą piątką, z przyległościami, z Nimi, z ich dziećmi, ale też z Dziakami od zawsze. Jak w ubiegłym roku (tu)
Ale jakoś nie składa się ten świąteczny nastrój. Girlandy na schodach i na kominku wciąż brak. Choinki wycięte czekaj na uwagę. Maślane ciastka się zjadły. I choć świąteczne prezenty poutykane w zakamarkach szaf aby nie dać się zdemaskować przed czasem, burząc jakąś magię świąt czekają, nie one czynią Święta Świętami. Tej prawdziwej magii, o która tak w tym roku trudno.
Chyba tylko dobre wieści, że da się jeszcze coś zrobić, że wyzdrowieje, i po raz 82 spędzi te święta na wesoło. Z nami i z Babcią. Zaśpiewa coś, co nikt w koło powtórzyć nie umie i winszować gościom będzie. Potem dialogi jasełek z dzieciństwa odegra z aktorskim zacięciem i wzruszy nas wszystkich do łez. Będzie się upierał, że ma rację... choć nie ma. Będzie z dumą podpytywał o egzaminy wnuków na studiach i laską "kopał" piłkę Antosi. Będzie wspominał zjeżdżanie na nartach z dachu, co to je sam zrobił. I
ducha, którego widział wtedy w ciemnym lesie jako młody chłopaczyna. Będzie mówił o tym jaka to bieda kiedyś była. Potem wojsko i te historie enty raz wypowiedziane. Potem jak z Przemyśla na piechotę wracał. I jak Tosia pokazuje jak Pradziadzio chodzi. I jak to Ona wskazuje paluszkiem "tiu" pokazując gdzie Dziadziuś siedzi.
A On przy piecu. Zgarbiony nieco. Od roku wsparty o chodzik. Ale wciąż z trzeźwa głową, bystrą myślą i żartem. Dyskretnie paląc papierosa, popije herbatę malinową i coś pod nosem zaśpiewa.
Chce takich świat właśnie. Kiedy od stołu u rodziców, biegniemy do dziadków tłocząc się i zaśmiewając z "Bambuczy". A po pasterce śpiewamy do rana "Na kopie siana, leżałem z rana" Chcę patrzeć jak się kochają przez te 57 lat. Dziękować Im za to, że nauczyli nas tak bardzo być z Nimi blisko. I szczerze i otwarcie. Niezależnie o naszych gniewnych postaw, odważnych decyzji i nieoczywistych tonów. Nie wiem jak zdołali tak bardzo wszystkich nas przy sobie blisko trzymać. Już wtedy gdy cała nasza ferajna jadła pierogi z "jednego korytka" wiedziałam, że to najlepsze pierogi na świecie. I landrynki, które Dziadzio Antoś ( tak, tylko tak do Niego mówimy... lub po imieniu Antosiu) po pracy wyciągał z czarnej, skórzanej torby zatykając nam dzioby, gdy stojąc na płocie krzyczeliśmy ...ciuciu!
Ale te Święta zapowiadają się na trudniejsze. Z walką i ze strachem z tyłu głowy o Niego.
Ale też z nadzieją. Plotę wianek na drzwi. Drugi dla Polci. Dekoruję okna i kąty odkurzam, listę zakupów tworząc, plan na pieczenie obieram. Antka małą kulą potrząsa pokazując Poleczce padający śnieżek i brokatem sypie. W tle ciągle Zbigniew Preisner. A w weekendy spacer po świątecznym jarmarku. Kartki świąteczne. Sukienki na wieszaku gotowe czekają, kołnierzyk, co mnie tak cieszy i te spinki do włosków, których jeszcze w tamtym roku nie było. Nasze małe świąteczne tradycje. Nieświadomie może budowane. Kiedyś będą częścią wspomnień. Cieszą.
Kochana mam nadzieję, że będzie dobrze. Mojego męża babcia też nas straszy swoim zdrowiem.... ale będzie dobrze! Wszak i im odpoczynek się należy. I pomyśl o tym, że gdy On odejdzie, to Twój Aniołek będzie miał raźniej!
OdpowiedzUsuń... życzę Wam Wesołych Świąt! Wszystkiego co dobre, spełnienia marzeń... i ślę uściski i całusy dla Tosi!
O Matko!!! A ja zycze Nestorowi rodziny jeszcze 100 lat w zdrowiu i radosci tu na Ziemi a Teatrzykowi Wesolych Swiat w pelnym skladzie jego aktorow.... Buziaki
UsuńDziękuje Dziewczyny. Dziadek walczy, a my o Niego. I dla Was pięknych i spokojnych Świąt!
Usuń