Akty i sceny kukiełkowej rzeczywistości Antosi, czasem soczyście umajone didaskaliami, czasem z dramatu powstałe lub pełne komedii... A bohaterka Antosia każdego dnia gra siebie... Cudowne Dziecko. Bo Cuda się zdarzają...

27 grudnia 2013

Wieczór wigilijny

Przygotowania wbrew planom nie były na luzie. Nie było spokojnie. A wtorkowy dzień okazał się za krótki by wykonać wszystkie zaplanowane prace. Kolejny raz zastanawiam się nad sensownością przygotowań świątecznych w wersji "full wypas".  Póki jednak te święta spędzamy u rodziców, tak będzie. I było. Gwarno, głośno, momentami tłoczno... i na pewno szybko. 
Nie mam poczucia by udało się na spokojnie delektować sernikiem, który tym razem wyszedł jak marzenie (nieskromnie, wiem). Tego mi zabrakło. Ale plan na relaks jest odłożony na nadchodzący weekend. 
Wigilia w najbliższym, choć szerokim gronie. Wzruszająca i gwarna bo Fi i Antka robili za całe przedszkole. Była wojna o zabawki. Było szaleństwo z wypełniaczem do prezentów a la "sianko"
No i standardowo już w święta, gorączka. Na szczęście sytuacja się nie rozwinęła. I Antka tylko nas postraszyła.



 





1 komentarz:

  1. Wiesz,ze zawsze jak czytam o przejedzeniu w swieta to nie pamietam juz jak to bylo?Naprawde!U nas chyba nie jemu az tak wiecej niz normalnie, no chyba ze to po prostu moj przygotowywany przez caly rok zoladek;)
    Mnie udalo sie bez stresu,bez pospiechu i przesady.W swieta choroby ale nawet i tego nie przezywalam bardzo.Mam nadzieje ze za rok bedzie lepiej.

    OdpowiedzUsuń