Gdy na głowę zawala się świat. Albo gdy człowiek myśli, że się ten świat wali - choć podobno zawsze może być gorzej. Wiem, że może. Dobrze to wiem. Może więc bardziej pasuje powiedzieć, że grunt nagle traci się pod nogami - tego uczucia nie znoszę po prostu. Straciłam czujność a teraz i bezpieczeństwo i ten stabilny świat, który gwarantuje spokojny sen, gdy o pracę nie trzeba się martwić. Macierzyństwo jakoś nie jest po drodze pracodawcom. Sami mając dzieci u innych widzą w nich przeszkodę. Obłudą jest wydłużenie do roku urlopu macierzyńskiego, gdzie zupełnie brak gwarancji na powrót kobiet do pracy po urlopie wychowawczym...
Jakoś nie myśli się o tym, że mama lewą ręką zupę gotować potrafi, z dzieckiem na biodrze, prawą podpisuje umowę z bankiem a przy uchu ze słuchawką telefonu do Sanepidu, w sprawie cholernych szczepionek dzwoni. Ale wszędzie skupiona, i na 100% zaangażowania. Ogarnia temat, do przodu mknie i nawet czas na książkę, angielski i wiadomości gospodarcze znajdzie. Da się, wszytko się da - jeśli się tylko chce. Mama negocjacje, organizacje, determinacje i czasorozciąganie trenuje aż do perfekcji. Podejmuje wyzwania, nie stoi w miejscu. Jest inżynierem i artystą. Świetnym planistą i wykonawcą.
Tego jednak nie widać, doskonale za to widać wcześniaka, który pewnie choruje. Widać też matkę, co trudno jej się będzie na pracy skupić bo przecież "dziecko". Może już nawet liczyć nie umie? I tych zmian nie co tak galopują, z pewnością nie chwyci bo to przecież nie kaszka z mleczkiem. A przecież przez ten czas się tyyyyyle zmieniło. Firma nie może stać w miejscu.
Jakoś nie myśli się o tym, że mama lewą ręką zupę gotować potrafi, z dzieckiem na biodrze, prawą podpisuje umowę z bankiem a przy uchu ze słuchawką telefonu do Sanepidu, w sprawie cholernych szczepionek dzwoni. Ale wszędzie skupiona, i na 100% zaangażowania. Ogarnia temat, do przodu mknie i nawet czas na książkę, angielski i wiadomości gospodarcze znajdzie. Da się, wszytko się da - jeśli się tylko chce. Mama negocjacje, organizacje, determinacje i czasorozciąganie trenuje aż do perfekcji. Podejmuje wyzwania, nie stoi w miejscu. Jest inżynierem i artystą. Świetnym planistą i wykonawcą.
Tego jednak nie widać, doskonale za to widać wcześniaka, który pewnie choruje. Widać też matkę, co trudno jej się będzie na pracy skupić bo przecież "dziecko". Może już nawet liczyć nie umie? I tych zmian nie co tak galopują, z pewnością nie chwyci bo to przecież nie kaszka z mleczkiem. A przecież przez ten czas się tyyyyyle zmieniło. Firma nie może stać w miejscu.
Ale chyba naiwna jestem. W ludzi wierze. I wierze w to, co ludzie mi mówią patrząc prosto w oczy. Jeśli słyszę o nic się nie martw - dziecko najważniejsze - biorę te słowa, do głowy wkładam i ufam, że szczerze to było. Ale szczerze też, mówię - gdy stanie na nóżkach własnych, choćby koślawych, ale stanie i pójdzie i ja zrobię krok w inną stronę - do wcześniejszych zadań wrócę - bo tego chcę, bo tak się umawialiśmy.
Umawianie, umawianiem. Nie znaczy wiele. Siedzę i dumam. Drapię się w głowę. Wierzyć jakoś mi trudno. I żal mam ogromy... i za złe, że nikt słowa nie szepnął.
Z tym żalem w trawie z Antośką siedzę i turlamy piłkę. Kamyczki liczymy, rzucamy i jemy, o zgrozo!. Mnie łzy po policzku płyną. Nosem pociągam. Ta zabawa zupełnie mi nie w głowie. Codzienność pora nam inaczej poukładać, plany zrewidować, sentymentów się pozbyć. O siebie powalczyć. Ale ryczę...Tosinka skupiona ale z dystansem patrzy na mnie i paluszkiem macha - "Mama, nie, nie, nie" - i najpiękniejsza bródka na świecie zaczyn drzeć i ze mną płakać - więc tule w ramionach ten Świat mój cały, wielki i wymarzony. I co by się nie działo - myślę sobie, że warto było, by teraz popatrzeć i poczuć, że Ona już tyle rozumie. I zawsze razem popłakać wspólnie będziemy mogły.
Mój niepokój udziela się Tosi. Mleko mamy przestało smakować...
Mój niepokój udziela się Tosi. Mleko mamy przestało smakować...
Nauczę Ją tylko większego dystansu i ostrożności by w tej wierze i ufności ludziom nie zostać skrzywdzonym.
Bardzo mi przykro kochana. Każda przegrana, która nas czegoś nauczy przestaje być klęską a staje się drogocennym doświadczeniem. I to doświadczenie przekaż Tosi
OdpowiedzUsuńObym tylko umiała przekazać to czego chcę. Na razie Antosia na moje "nie" robi dokładnie odwrotnie.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPani notki dają tyle do myślenia, każdą rozważam po kilka razy, uwielbiam tu zaglądać - powtórzę się kolejny raz ;-)
OdpowiedzUsuńOtóż to każde doświadczenie, każda klęska uczy Nas czegoś nowego.
Pierwsze zdjęcie jest tak magiczne! Coś pięknego.
Po proszę bez "PANI":)
UsuńStraszni miło - ciesze się, i dziękuję. Ostatnio jakoś czas tak szybko mknie, że mam mniej czasu na bloga. Liczę na to, że ułoży się wszytko... pewnie za chwilkę pojawią się nowe rozwiązania.
W takim razie bardzo mi miło Emilko ;)
UsuńCzasem to daje większe emocje - kiedy jakiś czas nie ma notki, a tu nagle się pojawia, ciekawość zżera co tam u Was słychać :)
Oczywiście, że się ułoży, a nowe rozwiązania nadejdą w najmniej oczekiwanej chwili. Czasem musi być pochmurno i musi przejść burza, żeby znów mogło zagościć słoneczko! ;-)
W takim razie bardzo mi miło Emilko ;)
OdpowiedzUsuńCzasem to daje większe emocje - kiedy jakiś czas nie ma notki, a tu nagle się pojawia, ciekawość zżera co tam u Was słychać :)
Oczywiście, że się ułoży, a nowe rozwiązania nadejdą w najmniej oczekiwanej chwili. Czasem musi być pochmurno i musi przejść burza, żeby znów mogło zagościć słoneczko! ;-)
Czwarty raz próbuję zamieścić ten komentarz.... ale sie nie poddam musze i już!!!!! do rzeczy: Emilko Ty płaczesz????!!!! Ty, która nie jedną górę przeniosłaś?? Ty co cuda na ziemię sprowadzasz i wszystkim pokazujesz że sie da???!!!! Ty która swoją postawą zabraniasz wątpić w "rzeczy" najmniej realne??? Ty, która optymizmem świat czaruje i wszystkich wokół???? Ty, która pokazujesz jak wielką moc ma miłóść matczyna???????? nóz mi sie w kieszeni otwiera, na myśl o tym, że ktoś do nawet jednej łzy Twojej sie przyczynił!!!! Z ludźmi nieszczerymi, obłudnymi nie warto niczego budować, a ktoś kto Ci podziękował za wspólpracę gola do własnej bramki strzelił!!!!!!!! Uwierz mi jak Matka Matce.... Tosia Ci to wynagrodzi po stokroć... pomyśl ile uśmiechów byś straciła, ile radośći i szczęścia by Cie ominęło gdybyś z dobrej wróżki w bizneswomen sie zmieniła!!! A kto śniadanie wyczaruje tak pyszne, a kto najszybciej i najsprawniej pieluszke przebierze by Cudzik nie zdążył sie rozpłakać, a kto zdjęcia zrobi i wiernym fanom teatrzyku pokaże!!!! wiem, że ciężko, bo pytań tysiąc o ludzi, o intencje o słowa rzucane na wiatr... ale choć plan na życie trzeba zweryfikować i zamiast szpilek wygodne trampki ubrać to czas do lasu biec i Tosi lato pokazać w pełni, pokzać złote łany żyta i chabrów nazbierać... czaruj nadal ten Wasz wspaniały świat a obłudę zostaw obłudnikom!!!!! Całuje ze wszystkich sił. Mama, której po wychowawczym też w pracy nie chcieli....
OdpowiedzUsuńDobra pozbierałam się, więc odpisuję:) Z tym optymizmem jest różnie. Nie bede czarować, to świetna firma, świetne godziny pracy i warunki. Tyle, że już nie moja... Do listopada mam macierzyński a potem się rozwodzimy z pracą na etat.
UsuńTrzeba mi tylko inną drogę wybrać i inaczej pieniądze zarabiać - bo to konieczne. Dziękuje za przemiły i budujący komentarz - zwłaszcza, że były kłopoty z jego dodaniem! Pozdrawiam
No co ty??!!
OdpowiedzUsuńNie bede sie rozpisywac!Pewnie ze warto bylo,bez dyskusji.Rozumiem zal ,zlosc i poczucie niesprawiedliwosci,ale wiesz...zwykle jest tak,ze gdy emocje opadna,wyjdzie slonce i bedzie lepiej.Nie wiem jak to jest,ale nic nie dzieje sie bez przyczyny.Trzymaj sie mocno.Napisze jeszcze prywatnie
Powoli wychodzi słońce o dziwno szybki opadły emocje. Teraz muszę szybko się wziąć do pracy i czarować coś swojego, jak zawsze chciałam. I wszystko wskazuje na to, że pójdę w Twoje ślady!
Usuń