Akty i sceny kukiełkowej rzeczywistości Antosi, czasem soczyście umajone didaskaliami, czasem z dramatu powstałe lub pełne komedii... A bohaterka Antosia każdego dnia gra siebie... Cudowne Dziecko. Bo Cuda się zdarzają...

29 stycznia 2013

Babskie słabości

Uwielbiam ręczną robotę. Nie, jeśli chodzi o ucieranie ciasta, bo bez wahania włączam ON i czekam na efekt. Doceniam wszystkie idee i umiejętności, które sprawiają, że pięknem i jakością rzeczy można się cieszyć. Ostatnio jest trend na wszytko "hand made". Passe jest jest plastik i tandetna chińszczyzna. Nic dziwnego. Za to pierwsze czasem trzeba słono zapłacić. Ceny z kosmosu mają sprawiać, że towar ekskluzywny. Ale są też takie w rozsądnych cenach.
Od kiedy jestem mamą szczególną przyjemność mam w tych handmadowych cudach. Siedzę i gapie w kolejne pięknie rękami wyczarowane ubrania, zabawki, akcesoria. I podczytuje te zdolne kobiety co piszą o swoich pasjach, oglądam efekty pracy i część kolekcjonuje (wiele niestety tylko w katalogu moich obrazów:"pokoik Tosi")



Lalki szmaciane, zające uszate, zabawki drewniane, girlandy, podusie... całe mnóstwo tego, wyliczać mogłabym długo. Jak to mama jedynej CÓRECZKI - mam słabość do ubierania. Nierozsądnie uwielbiam kupować te małe ubranka. Uwielbiam też usiąść przed jej przepastną komodą i skomponować ubieranko tak, by te małe żywiołowe nóżki mogły swobodnie eksplorować świat przy tym ciesząc moje oczy. Mam w tym dużą przyjemność.
Renesans przeżywają kreatywne pracownie krawieckie, tworzące mini kolekcje dla Maluchów.
A czasy takie, że umiejętność szycia dziś na wagę złota.  Niestety nie włożyłam nawet minimum wysiłku by tej sztuki choćby dotknąć - a okazje były. Babcia Krawcowa nie raz zapraszała mnie do starego Singera abym szyła choć ściereczkę czy fartuszek. Z moją cierpliwością... nic z tego nie wyszło - może dlatego, że mając naście lat obciachem było chodzić w tych szytych przez babcie spódniczkach więc i nauka tego fachu była mi nie po drodze.
Mam w głowie obraz siebie, jako małej dziewczynki stojącej na kuchennym stole u mojej Babci. I przymiarki...Pamiętam piękny czerwony płaszczyk - szyty z koła z długim szalem - wtedy zupełnie szałowy. I kolejne spódniczki i kamizelkę w kratę przerabianą z mamy maturalnej. Babcia z Mamą zagadywały bym wytrzymała kolejne przymiarki - debatowały i fastrygowały,... podobno byłam wdzięcznym manekinem bo cierpliwym i ugodowym. Pamiętam też, że marzyłam by choć raz mieć kurtkę ortalionową a nie zawsze płaszcze i palta szyte przez Babcie. 
I zabieram się do tego szycia, trochę jak pies do jeża. Zupełnie się w tym nie widzę ale maszyna stojąca w szafie woła mnie czasem... hop, hop - Just try;)





Nie miałam jednak nigdy swetrów robionych na drutach...no może jeden z wiewiórką - jakiś prezent chyba od cioci. Ale w ramach mojej słabości do tego, co zdolne dłonie robić potrafią, robótki ręczne są zaraz za szyciem. I tu Antosia jest w doskonałej sytuacji. Babia (ta z daleka) we współpracy z mamą wyżywa się w tej materii. Stałam się specjalistką od włóczek, wełen, nitek i kordonków. A Babcia dzierga, szydełkuje, czaruje kolejne małe sweterki, tuniczki, getry, cieplusie skarpety i czapki. I wysyła paczki z końca Polskie z tymi dzierganymi cudami. Antka tylko zupełnie niewdzięcznie wyrasta z nich zdecydowanie zbyt szybko.
Na starość chyba największą frajdą oprócz opieki i zabawy z wnusią jest właśnie możliwość ubierania i karmienia. Na szczęście dla Tośki - odległość sprawia, że Babcia Halinka głównie ubiera wnuczkę. Co prawda słoiczki z owocami u nas też babcine... 
 

Ani jednej ani drugiej umiejętności nie umiem oswoić w sowich rękach. Szczerze, mam w swojej szafie guziki zieloną nicią szyte w czerwonych spodniach. I z nawlekaniem igły jestem na bakier. A może jednak gdzieś głęboko drzemie we mnie gen z talentem do handmadowej twórczości... i kiedyś zrealizuję się szyjąc patchworkowe kołderki albo dziergając je na szydełku. Tym czasem babcia Antosi może się wykazać;)


6 komentarzy:

  1. Uwielbiam takie rzeczy ręcznie robione, mogłabym nie wychodzić z takich sklepów. Takie prezenty są najpiękniejsze, te ręcznie robione. Podziwiam te kobiety, które potrafią zrobić coś z niczego szyją lalki, poduszki, szmaciane literki, haftują, robią na drutach. Ja też bym tak chciała :) Poza tym są kobiety, które zakładają swoje małe biznesy, odchodzą z korporacji i tylko tym się zajmują, albo zakładają klubokawiarnie, małe galerie itd. Mój kolega odszedł z korporacji i zaczął robić piękne dębowe stoły, meble, szafki nocne z pieńka. Ja w tym roku na Wielkanoc chciałabym spróbować swoich sił w filcowych ozdobach. Pozdrawiam i życzę abyś jednak i Ty odkryła ten gen z talentem do handmadowej twórczości.

    OdpowiedzUsuń
  2. No i mnie w tym kierunku ciągnie, uwielbiam te klimaty. Czasem nawet myślę, że to jest jaką moja droga zawodowa na przyszłość ale wciąż...szukam;) Na razie z przyjemnością wspiera te mamy,, które same tworzą. Już jestem ciekawa tych filcowych cudów. Dobrego dnia

    OdpowiedzUsuń
  3. Usmialam sie Cz tego bloga, ale to tak jakbym siebie widziala. Okropnie chcialabym sie nauczyc robic na drutach, ale tak sie do tego zabieram,ze nie mam jeszcze nawet drutow. Nie mowiac juz o szyciu. Guziki do spodni przyszywam majac spodnie na sobie haha.

    Poza tym ten sweterek niebieski jest fantastyczny. Tez hand made? moze jesli bedzie za maly moge go od Ciebie odkupic, jesli nie zbierasz?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agata - ja juz nawet kombinuje coby kurs kroju i szycia sobie zafundować. Boje sie tylko, że mój słomiany zapał weźmie górę.
      A sweterek jest Wasz:) Odłoże za jakąś chwile bo Babcia zrobiła go jeszcze w październiku, wtedy wydawał się wielki a teraz już rękawy robią się krótkie...tyle, że on jest fioletowy. Zdjęcia robione w ciemny dzień.

      Usuń
  4. Moj somiany zapal tez mnie zabija. mam nadzieje,ze bussines z Ewa nim nie bedzie.
    A fioletowy tez mi sie podoba. Sweter jest poprostu swietny!!
    Daj znac jak juz bedzie za maly i ile nas kosztuje. MOj brat bedzie jechal do Polski pod koniec marca przez NL wiec podam pieniazki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Biznes z Ewą mówisz....oj nie jestem chyba na bieżąco. Ale mam zamiar byc;)
    Lada chwila Tosia zupełnie wyrośnie ze sweterka i go przygotuje go odłożę dla Ciebie. A o pieniążkach zapomnij.

    OdpowiedzUsuń