Na spacerze lubię czuć słońce na policzkach. Lubię też zaplanować wypad nagle. I zbierać się w pośpiechu wpisując między pobudkę Antki a zachodzące słońce. Lubię jej euforię. Mały paluszek w kierunki wierzy i dźwigu i nieporadne... "dzik"
Ale najbardziej lubię patrzeć na ten duet. Doskonały. Jak szaleją.
Jak słyszę Jej piskliwe .... "Tati, cho!"
Kawałek naszego spaceru spaceru. Chłodnego. Ale w przyjemnym popołudniowym słońcu, bo dzień już lekko dłuższy :)
Chyba jakis nowy sprzet fotograficzny ostatnio..... Zdjecia cieple i urocze... Ja mysle ze to nie duet doskonaly a trio... Ostatnie zdjecie... Te ich "portki" czad!!!!
OdpowiedzUsuńTak, od kilku tygodniu odkrywam nowy aparat. Ciesze się, że widać efekt, choć duuużo przede mną nauki. Dziękuję!
UsuńA z porciętami się zgrali, faktycznie... no wciąż, niezmiennie - Córusia Tatusia :)