Akty i sceny kukiełkowej rzeczywistości Antosi, czasem soczyście umajone didaskaliami, czasem z dramatu powstałe lub pełne komedii... A bohaterka Antosia każdego dnia gra siebie... Cudowne Dziecko. Bo Cuda się zdarzają...

19 lutego 2013

Macierzyński po polsku

Antośka zawirusowana - znaczy najpierw był katar, ale to pikuś. Mamy zapalenie oskrzeli. Przeklinam wszelkie możliwe aspiratory do noska. Ant broni się rękami i nogami przed niebieską rurką w pobliżu jej twarzy. Mama-Oprawca ma za zadanie udrożnić nosek, zakropić, zasmarować. Ale płacz jest większy niż przy ćwiczeniach Vojtą. W drodze do pediatry Antosia ma drzemkę. Babcia na tylnym siedzeniu obok, także ;). Gdy prowadzę - odpoczywam. Rolę Pocieszycielki dziś przejęła Babcia.

Niezmiennie ulubione " nie ma Tosi, nie ma Tosi..."
I buziaki są. Na razie dostają je tylko misie i lustro.


U Pani Doktor spotkania z innymi maluchami - to, Antosia uwielbia najbardziej. Mała Zosia buduje dom z lego, Krzyś z Tatą usypia misia, ze złamaną nogą. A Tośka oczopląsu dostaje, nie wie, na które z nich patrzeć. Piszczy i zagaduje. Starszaki się wstydzą albo ignorują.
I pora na nas. Pani Doktor zawsze wita Antkę przytulaniem i całusem w czoło. Ufam jej. I szanuje jej zdanie.  Badanie. Ważenie (7280g). Trochę prywaty, pogaduszki.
  

Pani Doktor kolejny raz namawia mnie bym skorzystała z prawa do przysługującego mi prawa do 2 miesięcznego zasiłku opiekuńczego. Płatny jest, a jakże. Rodzice, których dzieci intensywnie są rehabilitowane, mogą w ciągu roku korzystać z niego przez 2 miesiące. Znam te wersję... i mam jednak, opór ogromny. Dla mnie, to 2 miesiące wynagrodzenia, ale dla mojego pracodawcy... koszt. Stawiam na szali dwa miesiące i miejsce pracy w dobrej, uczciwej firmie, gdzie kłamać nie trzeba i klientów na siłę namawiać. Lubię tam pracować.  Prawo, prawem ... chowam więc świstek, który dostałam od pediatry i zapominam o sprawie.. Nie tak do końca jednak.
Gdy dziewczynki były jeszcze w brzuchu z każdym kolejnym tygodniem liczyłam kiedy skończę urlop macierzyński i będę musiała wrócić do pracy. Przy bliźniętach urodzonych w 2012 urlop macierzyński wynosi 37 tygodni, uwzględniając dodatkowe 6 tygodni. To 13 tygodni więcej niż w przypadku ciąży pojedynczej z powodu dużego obciążenia jakim jest ciąża bliźniacza.
Gdy Pola odeszła wszytko legło w gruzach. Także 37 tygodni urlopu.
Ustawodawca jednak nie przewidział wydłużenia urlopu mamie, której ciąża była bliźniacza - a więc trudniejsza z założenia i bardziej obciążająca organizm, gdy jedno z dzieci umiera.
Ustawodawca uznaje tym samym, że dziecko urodzone z bliźniaczej ciąży, dojrzewając w trudniejszych warunkach w maminym brzuchu nie potrzebuje mamy przy sobie tak długo jak bliźnięta, których brat lub siostra żyją. Nagle okazuje się, że traktowane jest i dziecko i mama jakby bliźniaczej ciąży nie było a tym samym przywilej uznaje się za niezasadny.
Tak było i u nas. Urlop macierzyński skończyłam w ubiegłym roku we wrześniu. Od tego czasu obie z Antosią cieszymy się urokiem bezpłatnego urlopu wychowawczego. Gdybym miała wówczas wrócić do pracy, Antosia miałaby 3,5 miesiąca po skorygowaniu jej wieku. Nie oburza mnie to, ale przyznaję, że mierzi i mam nadzieję, że ktoś niebawem dotknie tych tematów z rozsądkiem i szerzej niż dotąd. Gdzieś w tym wszystkim brak pomyślunku, co to czasem w niestandardowych sytuacjach jest konieczny. 
Jako mama bliźniąt, nie wpisałam się w szablon urlopu, tak wspaniałomyślnie wydłużonego mamom, które mają szczęście cieszyć się podwójnym macierzyństwem. Wiem, że są kraje w których ten urlop trwa jeszcze krócej... ale inne są również warunki opieki zdrowotnej dla dzieci.


 I szablon towarzyszył przy tworzeniu ustawy  o urlopie macierzyńskim, dla mam dzieci urodzonych przedwcześnie. Wiek wcześniaków, koryguje się o tyle tygodni, ile do planowego terminu porodu maluchowi zabrakło. U Antosi to 9 tygodni. W chwili gdy Antka uzyskała wagę zbliżoną do swoich rówieśników - mojego urlopu minęło już ponad 2 miesiące. Nie liczy się też fakt, że tygodnie, czasem miesiące, spędzone przez wcześniaki w szpitalu po porodzie,  to czas mijającego urlopu macierzyńskiego mamy. To jasne, że musi być jakiś punkt odniesienia. W tym wypadku, termin porodu nie jest najlepszym. Mój głos to zdecydowane postulat by korygować, nie tylko wiek dziecka, ale również urlop macierzyński. Nie przekonuje mnie argument, że można zawiesić urlop na czas pobytu dziecka w szpitalu - przyznacie, że to brzmi absurdalnie. 
Od wielu tak w Unii Europejskiej toczy się debata nad stworzeniem regulacji dotyczących tego problemu. Bardziej zajmująca okazuje się jednak krzywizna banana niż temat urlopu macierzyńskiego dla mam dzieci urodzonych przedwcześnie. W Polsce temat niemal nie istnieje.
 

Nie raz pisałam, że wcześniaki to wyjątkowe dzieciaki - także dlatego, że na początku swej drogi bardziej wymagające. Jakość ich życia mocno determinują specjaliści, kolejne badania, leczenie i rehabilitacja. Wszytko bardzo kosztowne i wymagające sporo czasu... Szczęśliwie dla nas jeszcze chwilę mogę 100% swojego życia "zainwestować" w rozwój i zdrowie mojego dziecka. Może jednak warto by o takiej inwestycji pomyśleli Ci, którzy tematem urlopów macierzyńskich zajmują się zawodowo? Celowo używam słowa "inwestować", nawet gdy mowa o bezwarunkowej miłości mamy do dziecka - ten czas  spędzony z dzieckiem, w moim mniemaniu, jest poza wszystkim innym także inwestycją w dobre i godne życie naszych dzieci.

 



10 komentarzy:

  1. Post bardzo potrzebny! Ja z UK pisze, jestem na urlopie macierzynskim juz od kwietnia. Platny skonczyl sie w grudniu, reszta to bezplatny, choc do pracy nei wroce (przeprowadzilismy sie z dala od niej). Mam wrazenie ze Polsce potrzeba o wiele lepszej polityki prorodzinnej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam regulacji prawnych z UK co do wcześniaków ani dzieci urodzonych o czasie ale skoro piszesz marzec-grudzień to już jest lepiej niż w PL:)

      Usuń
  2. Ale jest to również inwestycja czysto finansowa. Kobieta rezygnująca z pracy w pewnym momencie przestaje zarabiać stawiając na szali życia szczęście własnego dziecka jako to ważniejsze. A przecież wszystko kosztuje. Rehabilitacja, ciągłe wizyty u lekarzy. Niepracująca matka nie ma doliczanego wieku emerytalnego - tym samym jakby to źle brzmiało - traci. I zyskuje tym samym.

    Powinno się wiele zmienić. Boje się jednak, że zanim w ogóle do czegoś się zabiorą nas ta sprawa dotyczyć już nie będzie. =(.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, to już temat rzeka się robić. Słowem kryzys można zatkać wszystkim buzie. Ja złoszczę się też na ten brak solidnego podejścia do tematu przez ustawodawców. W PL w tym roku wydłuża się urlop macierzyński ale znowu nikt nie pomyślał o wczesniakach........... wszyscy po równo (nie znaczy, że sprawiedliwie)

      Usuń
  3. To bardzo ważny problem, bo właśnie z powodu tych zawirowań z macierzyńskim wiele kobiet boi się rodzić dzieci. Nie wspominając już o bliźniakach, które wymagają od mam o wiele więcej sił, gdyż bardzo często są to właśnie wcześniaki. Urlop macierzyński powinien być pomocą, a nie zmartwieniem i kalkulowaniem ile możemy być jeszcze z dzieckiem w domu.
    Niestety w obecnych czasach nawet w bardzo dobrych, przyjaznych mamom firmach, mogą być problemy z wychowawczym. Gdy matka ma wybierać pomiędzy pracą a dzieckiem, oczywiste jest to kogo wybierze. Rezygnacja z pracy, na jakiś czas owszem. Ale co potem? Zaczynają się problemy, bo dziecko do przedszkola, tam łapie choroby od innych dzieci, lekarz i tak w kółko... Teraz bardzo trudno znaleźć wyrozumiałych pracodawców.

    Nie na moją głowę jest tworzenie nowych przepisów, ale wiem, że i Unia i nasz rząd powinni zająć się tym, aby ułatwić życie obecnym i przyszłym mamą. Żeby nie musiały się martwić o pracę, składkę emerytalną... aby mogły spokojnie cieszyć się czasem spędzonym w domu z dzieckiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście dla mnie pracuję w takiej firmie gdzie wszytko odbywa się uczciwie i zgodnie z prawem. Niedoskonałości, bubli i głupstw w ustawach nawet najlepsza firma nie wyprostuje.

      Usuń
  4. Zdrowka dla Tosi!
    Co do reszty, to sie nie wypowiadam.Sama mialam poczucie niesprawiedliwosci.Macierzysnki konczyl sie gdy mala miala 3 mc, a ze byla baardzo placzliwym niemowlakiem, to chocbym chciala, nie kwalifikowala sie do powierzenia komukolwiek pod opieke w takim stanie.Tego tez nikt nie uwzglednial:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś Antosia cudownie ozdrowiała - katar prawie za nami:)
      Te 3 miesiące to dla mnie zupełna abstrakcja... Wrrrrrr

      Usuń
  5. Zdrówka dla córci. Ja siedzę w domu. Ja wróciłam do pracy, gdy córcia miała 1,5 roku. Ale okazało się, że znowu jestem w ciąży, więc z krótką przerwą, znowu siedzę w domu z dwoma córeczkami.
    Moje też zakatarzone. Młodsza pokasłuje. Lekarze nic nie przepisują. W razie "awarii" mamy paracetamol. Tak to już jest na wyspach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś zagrałam w Totka więc może i ja zostanę mamą na etacie;) Może to dobrze, choć leczenie każdego schorzenia paracetamolom jakoś mnie przeraża. W PL jest inny problem, na byle katar pół apteki przepisują.
      Pozdrowienia dla Dziewczynek!

      Usuń