Akty i sceny kukiełkowej rzeczywistości Antosi, czasem soczyście umajone didaskaliami, czasem z dramatu powstałe lub pełne komedii... A bohaterka Antosia każdego dnia gra siebie... Cudowne Dziecko. Bo Cuda się zdarzają...

26 marca 2013

Huragan Atonina


Anomalia pogodowe tej wiosny przedstawiły się już w całej krasie. Bociany na podwórku drepczą po śniegu i zamarzniętym stawie. Oprócz kataklizmu zimy, w naszym domu panuje też Huragan Antonina. Ten drugi okazuje się prawdziwym wyzwaniem.... o ile zima minie myślę, że mój najukochańszy Huragan dopiero się rozkręca na dobre.
Antośka mknie do przodu w zastraszającym tempie. Zamieniała się w istną froterkę i wykrywacz mikro paprochów - chwyta najmniejszy nawet okruszek w malutkie paluszki natychmiast pakuje do buziaka. A, że  zna już moją reakcje, przyspiesza w chwili gdy tylko złapie choćby nitkę w ręce i ucieka - ma w tym tyle frajdy, że czasem mam ochotę podrzucić Jej jakiś drobiazg;)



Na drodze naszego niemal rocznego "Kataklizmu" stają czasem szyby w oknach, oporne drzwi szafy albo kolumna, która broni dostępu do zwojów kabli i wtyczek, a ta niemoc powoduje, że jest złość i łzy rozpaczy. Łzy prawdziwe, niekłamane. Strumieniem płyną i zalewają jej małe uszy:) Choć trwa to kilka sekund prawdziwy to teatr - bardziej właściwy aktorce silnie dramatycznej niż małej Kukiełce.


Tośka łapie w mig wszytko co nowe. Wielkie, niebieskie oczyska szukają ciągle nowych podniet. A to lampa, pompony, kwiaty świeżo rozkwitnięte, gałki komody są odkryciem, radością i z pasją Antka wyciąga swój mały paluszek by tam właśnie Ją nieść. Kiedyś patrząc na te rodzicielskie przechwalanki w stylu "pokaż jaka jesteś duża" stawałam w obronie dzieci myśląc, że to je męczy. Dziś wiem, ile frajdy przynosi Antośce setny raz pokazywanie miny Marszczynosa czy naśladowanie traktorka... Ten nasz mały Małpiszonek  łapie w mig wszystkie nowości i bawi nimi a ja z Nią.  


 I Jej "lokomocja" -  ulubione słowa naszej rehabilitantki:) - jest obiektem rodzinnych zachwytów a mojego przyrostu masy mięśniowej w okolicach bicepsów.  Ani chwili Antka nie pozostaje w bezruchu. A to nóżyna stuka gdy paluszki paprochy tropią a to breakdance w najlepszym wydaniu. Ale żadnych przestojów. Tylko po kima Ona taka ruchliwa - przecież Mama aktywnością fizyczną nie lubi grzeszyć - no może poza odkrytą Zumbą ostatnio.
Tosienia wspina się po meblach - np. z  metalową gałką komody w ustach ... o tak to moja "ulubiona" akrobacja!  Jest też bujanie w startowej pozycji do czworakowania, tylko te nóżki jakoś nie chcą słuchać i w miejscu stoją.


No i muzyka - wielka miłość Antośki. Otwiera dziobek i buczy to swoje aaaaaaaa - najpiękniej oczywiście. I podryguje, niezmiennie - od czasu gdy to odkryła w grudniu. Nie tylko Tosienia się zmienia - Taka Kukiełki również - jako akustyk, miłośnik sprzętów grających i płyt z lekkim przymrożeniem oka traktuje  swoje zabawki i chętnie dzieli się nimi ze swoją Córeczką, co kiedyś było nie do pomyślenia:)
Cała jest bardziej, mocniej i bliżej do roczkowych Maluchów. Tylko wciąż mniejsza i lekko z tyłu ze swoją motoryką w porównaniu do swoich rówieśników. Dla mnie to jednak Szczęście nie do opisania. I choć to takie oczywiste każdego dnia dziękuje za ten mój Huragan, za wszystkie "spustoszenia", które sieje i cieszę do szaleństwa, że po prostu jest. W dodatku zdrowa, piękna i mądra cała niesłychanie... :)

9 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Babcia przybyła i znowu furę dzierganych ubranek przywiozła dla Antosi. I zaczyna się - fiolety, brązy, granaty - zamieniamy na ukochane pastele. A Żółty to moje odkrycie:)

      Usuń
  2. Marszczynos jest wspaniały. I wspaniałe jest też wszystko. I te bociany i nawet zamarznięty staw. I cudowny musi być ten huragan. Żywiołowy. Pełen szczęścia i radości. I cudowne te akrobacje, które mamę wprowadzają w stan przedzawałowy. Cudowne to wszystko. Cudowne bo pierwsze. Bo tak tylko na chwilę. Bo zaraz dorośnie. Tuż za rogiem czekają już nowe umiejętności. Cudowne bo dopiero wciąż niecały rok. A jutro już o tysiąc dni więcej. Cudownie bo dorasta. W Twoich rękach. Na Twoich kolanach. W ramionach. =*.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj kochana właśnie wszytko jest takie wspaniałe. Czy ten zachwyt kiedyś mija? Myślałam, że nie da się bardziej mocniej, a ja jakby rosnę w tym wszystkim. Od wczoraj Antosia sama siada - przez szpagty, ale sama! Obie mamy z tego taką radość.... :)

      Usuń
  3. Ach te gołe stópki...!

    OdpowiedzUsuń
  4. Czasem mi przykro ze nie pamietam juz jak to bylo:( Wiem ze bylo pieknie,ze zachwyty,ze rozbrajajace odkrycia...ale pamiec jest bardzo zawodna i krotsza niz mogloby sie wydawac.Emilko nie zapominaj robic sobie filmikow!Chocby krotkich.Zdziwisz sie ogromnie,przegladajac je za pare mc.Chyba bardziej niz patrzac na zdjecia

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mogę się na Was napatrzeć, nie mogę się Was "nawysłuchać"...Jesteście cudowne!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojej ale miło - ja z pewnością nie, ale Tosia jest cudowna:)pozdrawiam:)

      Usuń