W piątkowy wieczór. Tuż przed kolacją jeszcze chwila zabawy na trampolinie. Ze mną. Jak zawsze zabawa w zasypianie, budzenie...
Antosia wypadła z niezapiętej trampoliny. Choć ja siedziałam w wejściu. Nagle skoczyła po prostu w tył, na łokieć. Chwila płaczu bez histerii. Ale wiedziałam, że rączka boli ją solidnie.
Nawet podczas ruszania zaciskała zęby i mówiła, że boli ale bez awantury... ale kiedy leżała nieruchomo na łóżku czuliśmy, że mogła ją złamać - zastygała w bezruchu, żeby zminimalizować ból.
Godzina drogi na nocny dyżur chirurgii dziecięcej, szpital nocą... badanie i zdjęcie RTG. Potem decyzja... mimo, że to mikroskopijne pęknięcie - gipsujemy.
Jest najdzielniejsza na całym, wielkim świecie <3
Wykręcanie małej rączki złamanej w łokciu podczas gipsowania i jej wielki płacz zapamiętam na zawsze. Na pewno nigdy więcej nie pozwolę by została otwarta - choć podobno najwięcej złamań jest podczas zabawy w środku. Nie wiem czy moje wyrzuty sumienia były większe czy przerażenie jak to będzie z gipsem u 2 latki. Bardzo ruchliwej 2 latki.
Natychmiast po założeniu gipsu było widać, że unieruchomienie przyniosło jej ulgę. Odkleiła się ode mnie i była zachwycona dużymi "budinkami" - hasło tego wieczoru - Tatusiu popatrz - BUDINEK ;)
Od rana przyjęła gips jak przygodę. Był twardy. Świetnie stukał w podłogę. Chyba trochę czuła się bohaterką tego dnia bo niewątpliwie wszyscy wykazywali ogromnie zainteresowanie.
Ani jeden raz nie poskarżyła się. Nie prosiła o pomoc gdy zabawki wypadały z ręki, gdy nie mogła sięgnąć do kierownicy. Szukała sposobów, kombinowała, odkrywała nowe drogi. Sama zniosłabym to z pewnością dużo gorzej.
Pani Doktor powiedziała, że gips niepomalowany nie może być zdjęty...dlatego już w południe ofc Ciocia Pina narysowała to, co wymyśliła Antosia
Gips chirurg zaplanowała na 4 tygodnie. Długie cztery tygodnie lipca. Panującej w koło ospy i mojego wyjazdu bez Antosi do Paryża na 4 dni. Dodatkowo 2 dni przed wypadkiem zaczęłam odstawianie Antosi od piersi.... Same trudne trudności. Ale Antka dzielna kolejny raz wszytko to zniosła z uśmiechem, bez złości, skarg. To dla mnie największa niespodzianka :)
Po tygodniu kontrolna wizyta u chirurga. Gips zdjęty, kruszony, łamany, piłowany - Antka na widok wujka Tomka z piłą powiedziała -
Wujaszku Tomaszku schowaj to. Resztę zniosła jak żołnierz;)
100 razy wchodziłam do tej trampoliny z Nią - Antosia była moją kołderką, skakała po mnie... nigdy dotąd nie przyszło jej do głowy rzucić się po prostu w tył przez wyjście. Tym razem tak. Byłam tam, nie zdążyłam nawet krzyknąć, złapać. Pół małej sekundy. "Ipadek" - jak mówi Antosia. Skóra mi cierpnie na myśl o wszystkich dziecięcych wypadkach. I cieszę się jednocześnie z tego, że ten tylko tak się skończył. Choć to może marne pocieszenie